Piętnaścioro burmistrzów ze stanu Floryda wysłało list do senatora Marco Rubio i byłego gubernatora Jeba Busha, prosząc ubiegających się o nominację w wyborach prezydenckich republikanów o spotkanie na temat zmian klimatycznych.
– Nasze miasta i miasteczka już teraz odczuwają ich skutki. Nasz kolejny prezydent musi być liderem i mieć konkretne rozwiązania. Jako że jest pan kandydatem pochodzącym z Florydy, prosimy, aby się pan z nami spotkał, żeby przedyskutować przyszłość naszych społeczności w ocieplającym się klimacie. U wybrzeży południowej Florydy poziom wód podniósł się w ubiegłym stuleciu o osiem cali. Do 2050 roku może się podnieść o mniej więcej stopę. Przy trzech stopach straty wyniosłyby 31 miliardów dolarów, a duże części Everglades, Florida Keys i obszaru metropolitalnego Miami znalazłyby się pod wodą – piszą burmistrzowie.
Domagają się spotkania przed 29 lutego. Niektórzy otwarcie jednak przyznają, że wątpią w powodzenie tego apelu. Ani dla Rubio, ani dla Bush globalne ocieplenie nie stanowi priorytetu. Obaj twierdzą, że nie należy ograniczać emisji gazów cieplarnianych, bo przez to ludzie stracą pracę.
(łd)