Kolejna brutalna interwencja policji, tym razem w Atlancie. Ofiarą stróżów prawa mógł paść student. Niewiele brakowało, a Ameryka miałaby powtórkę dramatu, który wydarzył się kilka dni temu w Minnesocie.
Szokujące wideo z działań policji wzburzyło Amerykanów. Tym razem do policyjnej interwencji doszło w Atlancie w sobotni wieczór podczas protestów przeciwko brutalności stróżów prawa w Minnesocie.
Policjanci z Atlanty już usłyszeli zarzuty, sześciu wydalono ze służby. Dlaczego? Potraktowali paralizatorem studenta, który z samochodu próbował nakręcić, jak policjanci zatrzymują mężczyznę podczas protestów. Najpierw do Messiaha Younga podszedł policjant i otworzył drzwi jego auta. Young je zamknął i powiedział, że „dziś nie umrze” i dodał, by funkcjonariusze puścili tamtego mężczyznę.
Kiedy policjanci dobijali się do jego auta, studentowi udało się odjechać, ale miał pecha, bo po chwili utknął w korku. Policjanci pobiegli za nim. Najpierw jeden z funkcjonariuszy próbował użyć paralizatora wobec kobiety, która była w samochodzie razem z Youngiem. Ta krzyczała, broniła się rękami. Następnie policjanci wyciągnęli ją z auta.
Inny policjant krzyczał do Younga, by otworzył szybę. Kiedy nie było reakcji, zaczął walić pałką po aucie. Szyba pękła i policjant potraktował Younga paralizatora i wyciągnął go z samochodu. Koledzy interweniującego krzyczeli: On ma pistolet!
Na szczęście nie padły strzały. Burmistrz miasta zajęła się sprawą, student i jego partnerka, są już wolni, wobec policjantów toczą się odpowiednie procedury wyjaśniające. Tym razem zakończyło się na wielkim strachu. Widać już, że obu stronom, protestującym wśród których są też zwykli bandyci i wandale oraz policjantom puszczają nerwy.
Red. Kazimierz Sikorski PolskaPress AIP/ Foto YouTube