Są wątpliwości dotyczące skuteczności działań w Brukseli w dniu ataków terrorystycznych, do których doszło 22 marca.
Chodzi przede wszystkim o decyzję o zamknięciu metra. Sprawą zamachów zajmuje się specjalna komisja parlamentarna. W atakach na lotnisku i w metrze zginęły 32 osoby, a ponad 300 zostało rannych.
Dlaczego metro nie zostało zamknięte po pojawieniu się informacji, że na lotnisku doszło do zamachu? To kluczowe pytanie, które rodzi także inne o przepływ informacji i odpowiedzialność za decyzje. Do ataku na brukselskim lotnisku doszło kilka minut po 8.00. Ponad godzinę później bomba została zdetonowana w metrze. Trzy minuty przed tym atakiem szef ochrony w firmie obsługującej transport publiczny w Brukseli otrzymał z policji federalnej mail, że należy do południa zamknąć metro. Tej wiadomości jednak nie zauważył. Podczas przesłuchania w parlamencie tłumaczył, że nawet gdyby ją przeczytał, to i tak było już za późno, by uniknąć tragedii, bo w trzy minuty brukselskiego metra nie da się ewakuować. Wciąż niewyjaśniona jest sprawa przepływu informacji. Szefostwo metra utrzymuje, że nie dostało oficjalnego potwierdzenia z policji i straży pożarnej o ataku na brukselskim lotnisku. Dyrekcja miała wprawdzie informacje z mediów o zamachu, ale podkreśla, że brakuje precyzyjnych procedur – kto i w jakich sytuacjach podejmuje decyzję o zamknięciu metra.
TS/IAR/Beata Płomecka/Bruksela/dw