Setki osób zebrały się w niedzielę w parku publicznym w Bostonie, aby się pomodlić za ofiary piątkowych zamachów terrorystycznych we Francji.
– Chcę po prostu okazać wsparcie… nie tylko jako obywatel Francji, również jako osoba, która chce się zjednoczyć ze wszystkimi ludźmi na świecie, aby pokazać, że nie damy się tyranii – stwierdził Samuel Locomte.
Locomte mieszka obecnie w Bostonie ze swoją żoną Cassie, ale ich serca są tysiące mil dalej, w stolicy Francji, gdzie zaginął słuch po bracie Samuela. Mężczyzna miał być w piątek w sali koncertowej, gdzie terroryści otworzyli ogień.
– Podejrzewamy, że jest ranny, ale nie jesteśmy pewni, nie ma jeszcze oficjalnej listy – powiedział Samuel.
On i jego małżonka nie byli jedynymi Francuzami w Boston Common. W parku pojawiła się też m.in. Sabrina Absalon. – Jest dla mnie ważne, aby spotkać się z ludźmi, których znam – stwierdziła.
Niektórzy z obecnych mieli ze sobą francuskie flagi, inni kwiaty. Głos zabrał gubernator stanu Massachusetts Charlie Baker. – Jesteśmy z Francją, zawsze będziemy – oznajmił.
W piątkowych zamachach życie stracił ponad 120 osób. Przeszło 300 doznało obrażeń.
(jj)