Dziś już wiemy, że minister finansów skłamał, a rząd PiS w dobie kryzysu wywołanym faktycznym lockdownem, którego notabene – jak zapewniał rząd – miało nie być, obciąża nas nowymi opłatami i podatkami. Oto lista:
- Ograniczenie ulgi abolicyjnej (Polacy pracujący za granicą będą płacić podatek podwójnie!)
- Podwójne opodatkowanie spółek komandytowych (poprzez PIT oraz CIT)
- Podatek cukrowy (uderzy zarówno przedsiębiorców jak i konsumentów)
- Opłata mocowa (wyższe rachunki za prąd!)
- Podatek deszczowy (średnio 1350 zł od nieruchomości)
- Podatek od plastiku (narzucony przez UE na co zgodził się premier Morawiecki)
- Podwyżka podatku od nieruchomości (maksymalne stawki wzrosną od 4 do 5 proc.)
- Podatek od psa (maksymalna stawka daniny wynosić będzie 130,30 zł rocznie za jednego psa)
- Utrzymanie podwyższonych za rządu Tuska stawek VAT 8% i 23% na kolejny rok
- Opłata przekształceniowa z OFE (Za przeniesienie pieniędzy z OFE na indywidualne konta emerytalne rząd pobierze 15-proc. podatku)
- Dodatkowe opodatkowanie „małpek” (czyli napoje alkoholowe sprzedawane w niewielkich butelkach)
Rodzinne biznesy na krawędzi – alarmuje Rzeczpospolita. Jak czytamy, doradcy potwierdzają: telefony od klientów się urywają. To firmy rodzinne prowadzone w formie spółek komandytowych, które prawie z dnia na dzień zaskoczyła zmiana sposobu opodatkowania. Uczynienie z nich podatników CIT oznacza, że fiskus zarobi już nie raz, lecz dwa razy – najpierw biorąc podatek od spółki, potem od wspólników.
A tymczasem… Czeski rząd chce największej obniżki podatków w historii! Jak podaje businessinsider.com w 2021 r. premiera Czech Andrieja Babisza czekają wybory do parlamentu, pewnie zapewne i z tego też powodu przeforsował on przez niższą izbę parlamentu radykalną obniżkę podatków. Podatek dochodowy ma spać z 20,1 proc. do 15 proc. Równocześnie zniesiony zostanie podatek solidarnościowy w wysokości 7 proc. (od 4-krotności średnich zarobków w Czechach) i wprowadzony nowy próg na poziomie 23 proc. Całość ma uszczuplić wpływy z PIT-u o 40 proc., czyli ok. 2 proc. czeskiego PKB (ok. 14 mld zł).
Tymczasem polski system podatkowy bardziej obciąża osoby o niskich dochodach niż osoby o wysokich dochodach. – W Polsce praktycznie nie ma różnicy w klinie podatkowym między niskimi a wysokimi zarobkami. To wyjątek na tle innych państw. Zazwyczaj różnica wynosi kilka punków procentowych. W Czechach także jest wyższa niż w Polsce (choć niższa niż średnio w UE). Opodatkowanie niskich płac w Polsce jest jednym z najwyższych w OECD. Konsekwencje to m. in. wypychanie osób o niskich kwalifikacjach do szarej strefy i powszechne płacenie części wynagrodzenia pod stołem – wskazuje ekspert Instytutu Badań Strukturalnych (IBS) Jakub Sawulski.