12.8 C
Chicago
czwartek, 18 kwietnia, 2024

BEZPIECZEŃSTWO: Na meczach Ekstraklasy musi być jak na reprezentacji [WYWIAD]

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Krzysztof Smulski kwestią bezpieczeństwa na stadionach zajmuje się od 20 lat. Jak ocenia zakończony olbrzymią zadymą w Poznaniu sezon Lotto Ekstraklasy i ogólną sytuację na stadionach w naszym regionie?

Czy wydarzenia na stadionie w Poznaniu i przerwanie meczu Lecha z Legią były symbolicznym podsumowaniem sezonu w Ekstraklasie? Niestety tak. Na najwyższym szczeblu rozgrywek nie było za dobrze. Mieliśmy do czynienia ze sporą liczbą problemów. Pojawiły się też, niestety, pewne nowości – na przykład ostrzeliwanie się zwaśnionych grup racami. To niemal cud, że nie doszło do żadnej tragedii.

Dwóch meczów nie udało się dokończyć, w tym jednego na Śląsku. Jak wygląda sytuacja w naszym regionie? Gdyby nie ten mecz w Gliwicach, a częściowo także pierwsze spotkanie Górnika z Piastem w Zabrzu, oraz derby w pierwszej lidze pomiędzy Tychami a Ruchem Chorzów, nie byłoby gorzej niż w minionych latach. Niestety, te dwa wydarzenia mocno rzutują na całościowy obraz.

Mam wrażenie, że stadiony to pół biedy, bo prawdziwy horror zaczyna się poza nimi. To już działka policji, nie mam dokładnych danych, ale opinia jest trafna. Zabójstwo na ulicy w Rudzie Śląskiej, ustawki na autostradach, kradzieże flag, to wszystko na pewno budzi niepokój.

Województwo śląskie jest specyficznym regionem, w którym nawet osiedla bywają podzielone klubowymi sympatiami. To prawda, ale mam wrażenie, że dotyczy to tylko klubów z najwyższych szczebli rozgrywek. W niższych ligach w tym sezonie nie było, odpukać bo tam rozgrywki jeszcze trwają, poważniejszych incydentów. I to pomimo tego, że na przykład w czwartej lidze mamy Polonię Bytom, Ruch Radzion-ków czy Szombierki, które za sobą nie przepadają.

Kiedyś panowała opinia, że zbudowanie nowych stadionów ograniczy problemy, bo eleganckie otoczenie wymusza lepsze zachowania… To nie do końca prawda. Moim zdaniem ważniejsze jest coś innego. Nowe stadiony są po prostu bezpieczniejsze i łatwiejsze dla działań służb porządkowych. To dzięki nim nie ma ofiar. Proszę sobie wyobrazić takie sceny jak te z Gliwic czy z Poznania na starych rozsypujących się obiektach, pełnych kamieni i zmurszałych desek. A przecież to kiedyś była norma, o której dość łatwo zapominamy. Nawiasem mówiąc jest z tym w regionie coraz lepiej, ale wciąż jesteśmy w tyle za resztą Polski. Wciąż funkcjonuje kilka stadionów, które są przede wszystkim sportowymi skansenami.

Zapytam wprost: zgadza się pan z opinią, że policja musi wrócić na stadiony i zastąpić nieudolnie działające firmy ochroniarskie? Ale przecież ustawa o imprezach masowych obecności policji nie zabrania! Wszystko zależy tylko i wyłącznie od organizatora. Na jego życzenie funkcjonariusze mogą przebywać na obiekcie od początku meczu. Ale czy policja powinna zastąpić ochronę? Od razu pojawią się dyskusje o komercyjnym wykorzystaniu służb państwowych, a także o tym, że jej obecność na stadionie oznacza nieobecność na ulicach. Bez rozwiązań systemowych nie ma to raczej szans na przeforsowanie.

Rozwiązania systemowe może wprowadzić tylko rząd, który podobno będzie w tej sprawie obradował. To prawda. Tylko on ma odpowiednie możliwości, bo same kluby są skazane w tej walce na klęskę. Mam nadzieję, że to, co wydarzyło się w Poznaniu, a co widziała dzięki telewizji cała Polska, będzie bodźcem do zmian. Dotychczas wszystko kończyło się na dyskusjach, ale część winy ponoszą media, które żyją tematem zadymy przez dzień, dwa czy trzy, a potem o tym zapominają aż do następnej awantury. A tu trzeba ciągle naciskać.

A można zrobić coś szybko, doraźnie? Musiałyby zostać wprowadzone wzorce z meczów reprezentacji, przy których zresztą czasem pracuję. Oznacza to zamknięcie stadionu dzień wcześniej, dokładne przeszukanie trybun, otwarcie bram kilka godzin przed meczem i przyzwyczajenie ludzi, że przyjście na ostatnią chwilę może oznaczać, że nie zobaczą początku spotkania, dokładne kontrole kibiców i rezygnację z zapisu, który mówi, że wpuszczanie sympatyków gości powinno trwać 60 minut. Trzeba też rozważyć całkowity zakaz sektorówek. Ale generalnie konieczne są przede wszystkim rozwiązania kompleksowe. W Polsce jest naprawdę spora grupa fachowców i ekspertów, którzy potrafiliby przedstawić rządowi propozycje konkretnych rozwiązań, bo nikt nie zna tych problemów lepiej od ludzi mających z nimi kontakt na co dzień.

 

rozm. Rafał Musioł (AIP)

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520