W Belgii jest coraz więcej doniesień o złamanych zakazach w związku z koronawirusem podczas świąt, wirusolodzy biją na alarm i ostrzegają, że konsekwencje będą dramatyczne. Władze w Brukseli apelowały, by także w okresie świątecznym przestrzegać wszystkich ograniczeń i nie wychodzić z domów jeśli to nie jest konieczne. Policja federalna ubolewa, że te apele na nic się zdały.
Przyzwyczajenie do spędzania świąt w rodzinnym gronie, ładna pogoda i zmęczenie zakazami w związku z koronawirusem – to, jak mówi policja, sprawiło, że ograniczenia były nagminnie łamane. Na ulicach i w parkach pojawiły się tłumy, ludzie znowu zaczęli zapraszać się nawzajem do siebie, zamiast ograniczać kontakty. Naczelni wirusolodzy w kraju z centrum kryzysowego wystosowali więc apel w mediach i na portalach społecznościowych o odpowiedzialność. „Rozumiem, że niektórzy mogą być zmęczeni ograniczeniami, ale one są niezbędne. Na razie mamy pewną stabilizację, ale łamanie ograniczeń spowoduje, że liczby zakażeń i zgonów będą rosły w zastraszającym tempie. Wiele osób niestety nie zdaje sobie z tego sprawy” – powiedział jeden z wirusologów Marc Van Ranst w telewizji VRT. Przestrzegł też, że łamanie zakazów sprawi, że wkrótce ograniczenia mogą być zaostrzone i za kilka tygodni Belgia może zostać całkowicie zamknięta i objęta kwarantanną.
IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/Beata Płomecka/Bruksela/w moc