Po odwołaniu ministra skarbu Dawida Jackiewicza i dymisjach dziesiątek osób zajmujących stanowiska w spółkach skarbu państwa, premier Beata Szydło zapowiada dalsze roszady personalne, również w rządzie. – Są ministrowie którzy radzą sobie gorzej. Będą zmiany, systemowe i personalne, poinformuję o nich przyszłym tygodniu – mówiła na antenie radiowej Jedynki szefowa rządu
Szefowa Rady Ministrów wyjaśniała, że dymisja jednego z jej członków, Dawida Jackiewicza, który sprawował pieczę nad ministerstwem skarbu, była częścią większego planu. – Minister został odwołany, bo wywiązał się z zadania. Ministerstwo skarbu będzie likwidowane. Ja podjęłam decyzję, żeby ten proces przyspieszyć, bo pojawiły się pewne zastrzeżenia – mówiła Szydło. Jak zapewniała, nie wystarczy zmienić ministra czy prezesów kilku spółek, by „machina działała tak, jak powinna”. Premier tym samym zapowiedziała „zmianę systemową”, o której poinformuje w przyszłym tygodniu. – System musi być zmieniony, jeśli nie działa. Rząd i klub PiS powinny tworzyć jedną biało-czerwoną drużynę. Mam w tej chwili takie poczucie, że nie do końca tak jest – przyznawała szefowa rządu. Premier podkreślała, że skoro w kampanii wyborczej obiecała Polakom, że PiS będzie „rządziło inaczej”, to będzie tę obietnicę realizować. – Tak się umówiliśmy z Polakami. I dzisiaj trzeba wyciągać wnioski – zaznaczała.
Liczne pogłoski o tym, że wkrótce sama zostanie zastąpiona przez Jarosława Kaczyńskiego skwitowała słowami, że nie odnosi wrażenia, że jest w jego cieniu, a prezes PiS jest „jej największym sprzymierzeńcem”. – On doprowadził do tego, że PiS i Zjednoczona Prawica dzisiaj rządzi w Polsce i dał mi szansę zapraszając na listy wyborcze – mówiła Szydło.
Maciej Deja AIP/Fot. Michał Dyjuk