Wkrótce po informacji o zabiciu ostatniego terrorysty mieszkańcy Barcelony i turyści liczniej niż zwykle zgromadzili się na deptaku La Rambla w centrum miasta. Wysłannikowi Polskiego Radia do Barcelony mówili jednak, że wcale nie czują ulgi po zabiciu przez policję marokańskiego terrorysty.
“Nie czuję się jakoś spokojniej. Nie mam na to słów. Nie cieszę się z tego, co się stało wobec innych ludzi. Śmierć zawsze jest absurdalna. Nie czuję się też bezpiecznie. Takie sytuacje zdarzały się już wiele razy. To, że ten człowiek nie żyje, wcale nie przynosi mi poczucia bezpieczeństwa” – mówił wysłannikowi Polskiego Radia mieszkaniec Barcelony Victor, który przyszedł na Ramblę z żoną. “Oczywiście, to dobrze, że wszystko się skończyło. Cieszę się z tego i mam nadzieję, że na tym koniec. Ale równocześnie jest mi smutno i nie czuję się bezpiecznie, bo nie wiem, czy coś się jeszcze nie wydarzy” – przekonuje Ester.
Już w dniu zamachu policja zabiła pięciu terrorystów, trzech zatrzymała, a zwłoki trzech innych osób znaleziono w wynajmowanym przez grupę domu, gdzie wcześniej doszło do wybuchu gazu. Wśród zabitych jest także 45-letni radykalny imam, który według policji miał być mózgiem całej grupy.
Do zamachu przyznało się tzw. Państwo Islamskie, które jednak nie przedstawiło na to żadnych dowodów. Policja twierdzi, że zamachowcy mogli mieć luźne związki z radykalnymi islamistami.
Już w dniu zamachu policja zabiła pięciu terrorystów, trzech zatrzymała, a zwłoki trzech innych osób znaleziono w wynajmowanym przez grupę domu, gdzie wcześniej doszło do wybuchu gazu. Wśród zabitych jest także 45-letni radykalny imam, który według policji miał być mózgiem całej grupy.
Do zamachu przyznało się tzw. Państwo Islamskie, które jednak nie przedstawiło na to żadnych dowodów. Policja twierdzi, że zamachowcy mogli mieć luźne związki z radykalnymi islamistami.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Wojciech Cegielski, Barcelona/sk