Barack Obama oddał hołd zmarłemu wczoraj w wieku 95 lat astronaucie Johnowi Glennowi – pierwszemu Amerykaninowi, który okrążył orbitę Ziemi. Prezydent USA podkreślił, że Glenn przez całe życie pokonywał bariery i był inspiracją dla pokoleń naukowców, inżynierów i astronautów.
20 lutego 1962 roku z przylądka Canaveral na Florydzie wystartowała rakieta Mercury-Atlas z kapsułą Friendship 7. Wyniosła ona na orbitę 40-letniego Johna Glenna – byłego pilota, weterana II wojny światowej i wojny koreańskiej. Astronauta trzykrotnie okrążył Ziemię, po czym bezpiecznie wylądował na Atlantyku. Został bohaterem narodowym.
W latach 70-tych, John Glenn wkroczył do polityki. Przez 24-lata był demokratycznym senatorem z Ohio. Startował nawet w prawyborach prezydenckich. W 1998 roku pokonał kolejną barierę. W wieku 77 lat ruszył w swoją drugą misję orbitalną, tym razem promem Discovery i spędził w kosmosie 9 dni. Wtedy też wypowiedział słynne słowa. „Niemożliwe jest patrzeć na takie dzieło stworzenia i nie wierzyć w boga” – mówił z pokładu wahadłowca.
W 2012 roku Barack Obama przyznał Johnowi Glennowi najwyższe cywilne odznaczenie – „Medal Wolności”.
W oświadczeniu wydanym po jego śmierci prezydent USA ubolewał, że Ameryka stracił ikonę, a on przyjaciela. Prezydent USA pożegnał astronautę słowami, jakimi żegnano go przed pierwsza misją kosmiczną: „W imieniu wdzięcznego narodu – z Bogiem, Johnie Glenn”.
Marek Wałkuski/Waszyngton, Fot. Twitter.com