10.1 C
Chicago
czwartek, 28 marca, 2024

ATP Sztokholm. Janowicz w końcu pokonał Herberta, teraz czeka go pojedynek z Dimitrowem

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Jerzy Janowicz pokonał 6:2, 3:6, 6:3 Pierre’a-Huguesa Herberta w pierwszej rundzie turnieju ATP w Sztokholmie. W czwartek zagra z Grigorem Dimitrowem. Dla łodzianina (141. ATP) to na razie udany powrót do stolicy Szwecji, gdzie poprzednim razem zagrał przed czterema laty. Dotarł wówczas do ćwierćfinału, w którym przegrał z Łotyszem Ernestsem Gulbisem.

W tegorocznej edycji Intrum Stockholm Open (pula nagród 589 tys. euro) wygrał już trzeci z rzędu mecz, bo turniej zaczynał od kwalifikacji. Zarazem cenne, bo pierwsze, zwycięstwo nad Herbertem (85. ATP), z którym przegrał wcześniej w Halle (2014 rok, na trawie) i Madrycie (2017 r., na ziemi – w kwalifikacjach). Oba rozstrzygnęły się w identyczny sposób, bo specjalizujący się na codzień przede wszystkim na deblu Francuz (razem z Nicolasem Mahutem wygrał wielkoszlemowe US Open 2015 i Wimbledon 2016) wygrywał pierwszego seta po tie breaku, a w drugim Polakowi odechciewało się grać. Tym razem było inaczej, a łodzianin potwierdził, że gdzie jak gdzie, ale w hali potrafi być groźny dla każdego. Skupiony, skuteczny, dobrze serwujący, świetnie returnujący. Pierwszy set był popisem w jego wykonaniu, bo już w trzecim gemie przełamał rywala, a później spokojnie bronił uzyskanej przewagi. Powtórzył to prowadząc 5:2. Wydawało się, że Polak ma wszystko pod kontrolą, niestety w drugim secie przytrafił mu się słabszy moment (podwójny błąd serwisowy). W rezultacie Herbert objął prowadzenie 5:3, a po chwili pewnie wygrał gema przy własnym podaniu i do rozstrzygnięcia potrzebna była trzecia partia. W niej łodzianinowi wystarczyło jedno przełamanie i już nie wypuścił z rąk tej szansy. Mecz zakończył efektownym smeczem, po godzinie i 28 minutach. Janowicz zaserwował w nim siedem asów i popełnił pięć podwójnych błędów (dorobek Herberta, to osiem asów i cztery podwójne błędy). Wykorzystał również trzy z czterech break pointów, a sam dał się przełamać tylko raz. W czwartek czeka Polaka znacznie trudniejsze zadanie, bo jego rywalem będzie rozstawiony w Sztokholmie z numerem jeden Grigor Dimitrow (8. ATP), zwycięzcą turnieju w Sztokholmie z 2013 roku. Nie jest jednak niewykonalne, bo w przeszłości wygrywał już z Bułgarem. Po raz ostatni w czerwcu, w Stuttgarcie (na trawie). Bilans ich pojedynków wynosi 2:2. Półfinalista Wimbledonu z 2013 roku na pewno nie stoi więc na straconej pozycji. Pod warunkiem tylko, że dopisze mu zdrowie, bo ostatnie lata to w jego wykonaniu pasmo wzlotów i upadków spowodowanych kolejnymi urazami. W efekcie rok 2017 zaczynał pod koniec trzeciej setki rankingu ATP (w 2013 roku był w nim na 14. miejscu). – Chcę wrócić tam, gdzie kiedyś byłem. Byłem kontuzjowany, teraz chcę wrócić i w najbliższym tygodniu pokazać swój najlepszy tenis – zapowiadał po kwalifikacjach Janowicz. – Zdrowie jest w jego przypadku kluczowe, powtarzałem to wiele razy – mówi Paweł Ostrowski, były trener Marty Domachowskiej (prywatnie życiowej partnerki Janowicza) i Niemki Angelique Kerber (byłej numer jeden na świecie). – Jeśli nic nie będzie mu dolegać, to jestem przekonany, że przyjdą również lepsze wyniki, mówimy przecież o zawodniku, który dochodził do półfinałów i finałów dużych imprez, wygrywał z Andym’m Murray’em i Jo-Wilfriedem Tsongą. Jedyne, czego on potrzebuje to ogrania i nieważne, czy będą to turnieje dużej czy małej rangi. Nawet lepiej, bo w tych mniejszych ma szansę rozegrać więcej spotkań. Jerzyk musi odzyskać pewność siebie. Nie musi się pchać na salony, żeby zobaczyć, jak wygląda tamten świat, bo on już tam był i wszystko widział – dodaje Ostrowski.

 

Hubert Zdankiewicz aip

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520