-1.2 C
Chicago
czwartek, 28 marca, 2024

Amerykański sen Kuby Ka czyli jak chłopak z Trójmiasta podbija świat

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Piętnaście lat temu Kuba Stępniak z Trójmiasta był dziecięcym gwiazdorem filantropii. Wtedy – jak opowiadał w mediach – chciał ratować świat. Organizował charytatywne koncerty w sopockiej Operze Leśnej, żeby zbierać pieniądze na pomoc cierpiącym zwierzętom.

 

Już wówczas miał swoich fanów i wrogów. Ci pierwsi przekonywali, że to niezwykle wrażliwy chłopiec, który potrafi nawet największe, polskie gwiazdy – jak Maryla Rodowicz czy Kora – „zaprząc” do swoich charytatywnych pomysłów i idei. Ci drudzy wskazywali na widoczne, ich zdaniem, jego parcie na szkło. I przekonywali, że nastolatek chce być głównie celebrytą. Dziś Kuba ma 29 lat. Nie mieszka już w Trójmieście. Od siedmiu lat jest w Ameryce i tam pracuje na własną karierę jako Kuba Ka. Jest performerem, jak wpisano w wizie. Śpiewa i ma własne show. Ostatnio znowu zrobiło się o nim głośno. Wyemitowano bowiem program z jego udziałem w amerykańskiej telewizji E! Channel. Program nazywa się „New Money”, co w luźnym przekładzie może oznaczać nowobogackich. Odcinek, którego bohaterem jest Kuba, nie tylko budzi ciekawość, ale też wywołuje kontrowersje. Pokazuje Kubę w hotelu w Las Vegas, a potem na scenie Avalon Theatre w Hollywood, gdzie występuje on w show i śpiewa. Dla potrzeb „New Money” Kuba został fotografowany i sfilmowany w luksusowym hotelu Sky Villa, w którym doba kosztuje prawie 15 tysięcy dolarów. Widzimy zdjęcia, na których pozuje, leżąc w łożu niczym król, w złotej koronie na głowie. Jego strój, zaprojektowany przez Versace, też kapie od złota. Wszystko to jest wyborną mieszanką luksusu i kiczu. A sam Kuba? To już nie jest ten szczupły chłopiec, który uśmiechał się ze zdjęć, trzymając pieska na ręku. Teraz to umięśniony, opalony, z krótko ostrzyżonymi włosami mężczyzna. Jego muskulatura robi wrażenie tak mocne, że aż się wątpi, czy jest prawdziwa. Ale Kuba bardzo na nią pracuje w siłowni i to codziennie. Tata Kuby – ekonomista, prof. Andrzej Stępniak i mama Krystyna, prawniczka, żartują, że o amerykańskim show-biznesie dzięki synowi wiedzą tyle, że mogliby już książkę napisać.

 

Ojciec – jak mówi – właśnie jednego jest pewien, że w tym artystycznym świecie kontrowersja jest niezwykle potrzebna. Bo inaczej człowiek nie ma szans na to, żeby się przebić. I ginie w masie chcących zrobić karierę. Profesor opowiada o programie „New Money” i udziale w nim syna. Miało być trochę inaczej. – Zamiast Las Vegas został taki mały kac Vegas – żartuje. Ale i tak program z udziałem Kuby miał wysoką oglądalność, a Kuba był pierwszym Polakiem, któremu poświęcono cały odcinek. Więc minusy równoważą się z plusami – tłumaczy. Zdjęcia do „New Money” z Kubą kręcono w drugim co do wielkości apartamencie tego jednego z najbardziej luksusowych hoteli w Las Vegas. To ten sam apartament, w którym kiedyś nocował Michael Jackson czy król Arabii Saudyjskiej. – Ale to E! Channel zapłacił za wynajęcie apartamentu, a nie Kuba, jak napisano w polskiej gazecie. Kuby nie byłoby na to stać. On miał tylko własne stroje, które w ramach promocji dostaje od firmy Versace – prostuje ojciec. I dodaje, że być może już wkrótce syn będzie ambasadorem tej marki na Amerykę i wtedy na tym będzie zarabiać. Opowiada też, że ten program miał być o tym, jak się młodzi w Ameryce przebijają. Ale w trakcie filmowania wyszło inaczej. – Kiedy dostaliśmy nagraną już reklamówkę tego programu, nie chciałem się zgodzić na jego emisję. Wiedziałem, że ten program będzie budzić niezdrowe emocje. Bo pokazuje młodego człowieka, który głównie chwali się luksusowym stylem życia i takimi strojami. No i wyszedł z tego taki kicz z Las Vegas. Ale Kuba mnie przekonał, mówiąc: – Tato, stało się, nagrali, trudno. Niech pokażą, nawet jeśli to będzie kontrowersyjne. Sam Kuba, jak widać, nie boi się kontrowersji. Na swoim portalu facebookowym zamieścił, na przykład, serię zdjęć, na których pozuje nago. Na jednym z nich ma tylko butelkę szampana między nogami. Na takie zdjęcia namówił go fotograf, tłumacząc, że robione są pod okładkę jednego z pism. Kuba ma już zresztą swoje zdjęcia okładkowe w Ameryce, m.in. w modowym magazynie „Apollo”. N okładce jest napis „Kuba Ka, król nocy”. W środku promocja na całą stronę jego singla pt. „Stop Feenin” i wywiad z nim. – Taka okładka to prestiż i pieniądze – mówi ojciec. Kubie zapłacono 5 tysięcy dolarów za zdjęcia i jeszcze zrobiono mu promocję jego singla.

 

Do tej pory Kuba Ka w Stanach wydał trzy single, poza już wspomnianym, także „Street of Freedom” i „Combat”. Początek jego życia w amerykańskim show-biznesie wiąże się z Frankiem DiLeo, menedżerem Michaela Jacksona. DiLeo, jak można przeczytać w „Daily Variety” – był zachwycony pomysłami, energią i talentem młodego Polaka i dlatego rozpoczął z nim współpracę. Postawił tylko jeden warunek, że on tu wszystkim rządzi i ma być tak, jak on powie. Na początek więc wymyślił swojemu podopiecznemu pseudonim. Tak powstał Kuba Ka. A potem pomagał mu otwierać wiele drzwi, dzięki czemu Kuba mógł pracować z najlepszymi w branży muzycznej nad swoim pierwszym singlem „Streets of Freedom”. Produkcją teledysku do singla zajęła się firma Bonch, ta, która realizowała wideoklipy m.in. dla Rihanny, Beyoncé czy Eminema. Krytycy nie rozpływali się szczególnie nad piosenką, ale – jak podkreśla ojciec -ważne jest to, że przez kilka miesięcy można ją było usłyszeć w wielu amerykańskich klubach. Śmierć Franka DiLeo w 2011 roku była dla Kuby ciosem. – Mieliśmy wspólne plany dotyczące wydania płyty. DiLeo powtarzał: ja z ciebie, Kuba, zrobię gwiazdę. Nie obiecuję, że będziesz drugim Michaelem Jacksonem, ale możesz osiągnąć wiele, bo masz misję i talent – opowiada Andrzej Stępniak.

 

Kolejnym projektem Kuby było widowisko muzyczne pod nazwą „Show doskonałe”, wystawiane w Las Vegas. Kuba w kostiumie rzymskiego gladiatora zjeżdża spod sufitu na linach. Ten show sfilmowało kilka telewizji. Pisano o nim i mówiono. I znowu – jednym się podobało, inni oceniali, że to jest kicz. Jedno się nie zmienia. Kuba w Ameryce, podobnie jak kiedyś w Polsce, ma swoich fanów i oponentów. Ci pierwsi piszą, że lubią go, ci drudzy złośliwie komentują: jak masz dużo pieniędzy, to możesz sobie kupić sławę i status celebryty. – Kuba się tam przebija. Bardzo nad tym pracuje. Zamerykanizował się. Byłbym zaniepokojony jego pomysłami, gdybym nie znał tego amerykańskiego środowiska. Tam trzeba tak kontrowersyjnie – twierdzi prof. Stępniak. Poza tym, jak dodaje, Kuba ma 29 lat i to jest jego wybór drogi życiowej. – Show-biznes jest dla ludzi mocnych, odpornych. A on się cały czas hartuje. To, co mi się podoba w moim synu, to jego upór i to, że chce równać do najlepszych – tłumaczy. Kiedy dopytuję, czy to znaczy, że Kuba nie ma żadnych kompleksów, słyszę: – Nie, on sam mówi, a dlaczego nie mam być drugim Michaelem Jacksonem albo w wersji męskiej drugą Madonną czy Lady Gagą? Te jego marzenia o amerykańskim śnie w show-biznesie, to nie tylko jego dziecinny upór. Już wypracował tam sobie wiele kontaktów. Pracuje teraz nad pierwszą płytą, na której znajdą się wcześniejsze piosenki z singli, ale też nowe utwory: m.in. „Sex in Rio”, samba zrobiona z prawdziwą ikrą. Muzykę napisał Mariusz Noskowiak, grający m.in. w zespole Blenders. Kuba nie chciał być aktorem. Zawsze – przypomina ojciec – pragnął być performerem, kimś, kto śpiewa i tworzy wielkie, muzyczne widowiska. Chce robić show. Ma, jak twierdzi rodzina, zdolności choreograficzne. I z każdym choreografem, z którym współpracuje, jest konflikt, bo on ma zawsze własną wizję. Poza tym uwielbia na scenie efekty specjalne. Jak mówi ojciec, Kuba jest odważny i uparty, nad wyraz konsekwentny. Nie boi się pisać do najlepszych w branży. Do Seana Garretta, odpowiedzialnego za albumy Beyoncé i Ushera napisał po prostu, że chciałby nagrać utwór i czy on mógłby wziąć w tym udział. No i udało się.

 

Kuba Ka ma teraz prostą dewizę: sięgam po to, co chcę, nawet jeśli mam dostać po łapach. Wokół niego zawsze było i jest sporo hejtu. Ale jest na to odporny. Kiedy dostał zaproszenie do klubu gejowskiego, odpisał, czy może przyjechać ze swoją dziewczyną. Andrzej Stępniak, pytany o to, co uważa za największy sukces syna, odpowiada: – To, że już zaistniał wśród poważnych producentów, ludzi z branży i w tamtejszych mediach. Kto nie zna tamtych realiów, ten nie wie, jakie to trudne. Kuba ma wiele pomysłów. Nie tylko na śpiewanie. Do Ameryki pojechał przed kilkoma laty na zaproszenie firmy Atkins Global, która ma siedzibę w Londynie. Ta firma, jak opowiada profesor, zainteresowała się pomysłem Kuby na stworzenie parku rozrywki dla dzieci. Kuba najpierw myślał, żeby taki park stworzyć w Polsce, konkretnie w Błotni. Potem z Amerykanami rozmawiali o Afryce. Wreszcie stanęło na Las Vegas. Park miał być dla dzieci, które przyjeżdżają tu z rodzicami i które się nudzą, kiedy rodzice idą grać w ruletkę albo oglądać show. Ten ostatni pomysł miał największe szanse powodzenia. Przebił się na tyle, że w ten biznes miał wejść jeden z synów Kadafiego z 200 milionami dolarów. Miał wnieść połowę sumy potrzebnej na budowę parku. Ale potem zaczęła się rewolucja w północnej Afryce, także w Libii. I było po Kadafim. – Pomysł nadal jest, tylko na jego realizację nie ma pieniędzy – tłumaczy Andrzej Stępniak.

 

Na pytanie, czy Kuba wróci do Polski, słyszę, że on nigdy nie mówi, że nie. Na razie jednak nie widzi tu miejsca dla siebie. Rodzice przyznają, że go wspierają. – To jedyny syn, więc jak może być inaczej – dziwią się. Andrzej Stępniak nawet żartuje: – Na razie szczęść mu Boże, a jak trzeba, to ojciec też pomoże, ale w granicach rozsądku. A potem cytuje George’a Bernarda Shawa: „Człowiek rozsądny przystosowuje się do świata, nierozsądny nie ustaje w próbach przystosowania świata do siebie. Zatem cały postęp zależy od ludzi nierozsądnych”. I dalej wyjaśnia, że to dotyczy Kuby i tych kontrowersji wokół niego. – Jeśli Kuba chce być uznawany w świecie artystycznym, musi się do tego świata dostosować – kończy.

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520