Kolejna odsłona afery porodowej w Starachowicach. Sprawa dotyczy pacjentki w ósmym miesiącu ciąży, która urodziła martwe dziecko na sali szpitalnej, na podłodze.
W poniedziałek podczas konferencji prasowej dyrektor szpitala Grzegorz Fitas zapowiedział, że do końca tygodnia wypowiedzenia z pracy dostaną wszyscy, którzy 2 listopada byli na dyżurze na Oddziale Ginekologiczno-Położniczym: ordynator, dwoje lekarzy, pielęgniarka oddziałowa i pięć położnych. Z tej grupy umowę o pracę szpital rozwiązał z jedną osobą. To lekarz z uprawnieniami emerytalnymi, który pracował w oddziale Ginekologiczno -Położniczym na kontrakcie. Lekarz stracił też pracę w Przychodni Ginekologicznej, która znajduje się w szpitalu. Położne nie dostały w tym tygodniu wypowiedzeń. Wypowiedzenia nie dostał też ordynator oddziału i lekarka rezydentka, która jest opłacana przez Ministerstwo Zdrowia. Wypowiedzenia mogły dostać do godziny 15 w czwartek. Podczas długiego weekendu wypowiedzenia nie mogą być im wręczone. Za tymi pracownikami opowiedziały się związki zawodowe. Związek Zawodowy Pielęgniarek i położnych negatywnie zaopiniował pismo dyrektora w sprawie wypowiedzenia położnym pracy z artykułu 52 Kodeksu Pracy. Dotyczy to zarówno położnych zrzeszonych w związku oraz tych, które do niego nie należą. Ordynator ma otrzymać ochronę od związku zawodowego „Solidarność”.
M.K. (aip)