Grupa nieznajomych utworzyła 80-osobowy łańcuch ludzki w wodach Zatoki Meksykańskiej, aby uratować dziewięć osób, które silny prąd odpływowy zabrał zbyt daleko od brzegu w Panama City Beach na Florydzie.
Roberta Ursrey i jej rodzina wypoczywali na lokalnej plaży. W pewnym momencie kobieta spostrzegła, że nigdzie w pobliżu nie ma jej synów. Zaczęła ich szukać i niebawem usłyszała krzyki dobiegające z wody. Prąd uniemożliwiał im powrót na plażę.
Pomimo ostrzeżeń innych plażowiczów Ursrey, jej matka i pięciu innych członków rodziny postanowiło popłynąć chłopcom z odsieczą. Spotkał ich podobny los, dlatego z pomocą ruszyli nieznajomi. Zaczęli tworzyć ludzki łańcuch, zbliżając się w ten sposób na odległość jednej stopy od rodziny.
Wszystkich udało się uratować, ale matka Ursrey doznała podczas akcji rozległego ataku serca i pozostaje w szpitalu. Bratanek kobiety ma z kolei złamaną rękę. Poza tym wszyscy są cali i zdrowi.
– Jestem bardzo wdzięczna. Ci ludzie to anioły, które były we właściwym miejscu o właściwym czasie. Zawdzięczam im to, że ciągle żyjemy. Gdyby nie oni, nie byłoby nas tutaj – stwierdziła Ursrey.
(łd)