Autobus wiozący funkcjonariuszy służby granicznej spadł w dół wąwozu w prowincji Salta na północy Argentyny. Zginęły 42 osoby, dziewięć, w bardzo ciężkim stanie, przebywa w szpitalu.
Jak potwierdził szef miejscowych służb ratunkowych Francisco Marinaro, pojazd, będący częścią konwoju złożonego z trzech autobusów, wiozących argentyńskich żandarmów, spadł z wysokości 18 metrów. Tragedia miała miejsce na stromej drodze w górzystym terenie, niedaleko miasta Rosario del Fuente. Według śledczych jej przyczyną mógł być wybuch opony, który sprawił, że kierowca utracił panowanie nad pojazdem. Funkcjonariusze jechali na patrol graniczny, prowincja Salta, w której doszło do wypadku, graniczy z Boliwią, Chile i Paragwajem. W ostatnim czasie argentyński rząd zadeklarował wzmożoną walkę z przemytnikami szmuglującymi kokainę produkowaną u podnóży And do Europy. Coraz częściej zdarzają się też przypadki osób, które trudnią się nielegalnym przewozem imigrantów z Bliskiego Wschodu do Nowego Świata.
Dziewięć rannych osób, które przebywają obecnie w szpitalu, swoje życie w największej mierze zawdzięczają swoim kolegom z dwóch pozostałych autobusów, którzy od razu ruszyli do wraku feralnego pojazdu i wyciągali z niego poszkodowanych. Wybrany w zeszłym miesiącu prezydent Argentyny Mauricio Macri, który w kampanii obiecywał zadbać o bezpieczeństwo lokalnych dróg, wyraził kondolencje rodzinom ofiar katastrofy. – Musimy poprawić nasze drogi, by nigdy więcej nie dochodziło do takich zdarzeń – powiedział na konferencji prasowej w stołecznym Buenos Aires.
Maciej Deja AIP