13.3 C
Chicago
wtorek, 23 kwietnia, 2024

七八九十 – 7,8,9,10, czyli zwiedzamy Wielki Mur Chiński

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Wielki Mur Chiński to jedno z najwybitniejszych osiągnięć światowej inżynierii. Podziw dla jego twórców rośnie z każdym krokiem, bo poruszanie się po murze kosztuje turystów wiele wysiłku.

 

Ci, ba, dżio, szy i za chwilę znów: – Ci, ba, dżio, szy. 7, 8, 9, 10 – powtarza sześcio- lub siedmiolatek o skośnych oczach, skrzących się radością na płaskiej twarzyczce. Chłopiec w towarzystwie rodziców dzielnie pokonuje bardzo wysokie jak dla niego kamienne stopnie, licząc je po dziesięć. Stromizna nagle zwiększa się, pomimo ładnej i suchej pogody wchodzenie pod górę jest coraz bardziej uciążliwe.


Gdyby nie schodki i pojawiające się gdzieniegdzie poręcze, trzeba byłoby się cofnąć i zaliczyć trening alpinistyczny. Jeśli tak trudno jest iść po szerokiej drodze, wiodącej szczytem muru, to co dopiero wejść na niego po idealnie gładkiej ścianie? Zatrzymuję się i spoglądam w dół, wciskając się pomiędzy obronne blanki. Stromizna muru od strony zewnętrznej, służącej do obrony, jest niemal idealnie gładka i sięga kilkunastu metrów. W czasach machin oblężniczych, katapult i smoły, lanej z góry na szturmujących, obrońcy tego muru mieli dużo większe szanse niż rycerze Rzeczypospolitej w Kamieńcu Podolskim…

 

My z Krzyżakami, oni z Hunami

Wielki Mur, jak mówią o nim wszyscy, to jedyne tego typu gigantyczne przedsięwzięcie budowlane w historii świata, ponoć widoczne nawet z kosmosu, choć nawet chińscy kosmonauci tego nie potwierdzili. Nawet gdyby, zgodnie z zapowiedziami, Donald Trump zbudował mur wzdłuż granicy z Meksykiem, i tak nie przebiłby wielkością dzieła dawnych poddanych chińskich cesarzy, walczących z najazdami Hunów. Jego długość z odgałęzieniami szacuje się na 6500 km. Wprawdzie sam pomysł budowy zrodził się jeszcze przed naszą erą, ale największą i najważniejszą część wznoszono wówczas, kiedy nasi przodkowie toczyli wojny z Krzyżakami, w XV stuleciu.


Dziś najpiękniejszy odcinek muru zachował się w Badaling, niewielkiej miejscowości położonej na północ od Pekinu. Po drodze można wstąpić do słynnej doliny cesarzy, gdzie znajduje się trzynaście kurhanów władców z dynastii Ming, w tym budowniczych Wielkiego Muru sprzed 5-6 wieków. Współcześnie Chińczycy udostępnili do zwiedzania tylko trzy miejsca pochówku. Wydobyte stamtąd skarby (grobowce, w przeciwieństwie do starożytnych egipskich, nie były okradane) eksponowane są w specjalnym muzeum. Inne groby mają pozostać w spokoju. Przynajmniej na razie, o ile nie byli w nich już wcześniej nieproszeni goście. Wędrówka od grobu do grobu Drogą Duchów wśród wielkich kamiennych posągów zwierząt i ludzi, strzegących spokoju władców, poprzez kolejne ceremonialne bramy pozostaje w pamięci każdego wędrowca na zawsze.

 

W Badaling, który swoim położeniem wśród wysoko sterczących szczytów i turni, tłumami ludzi na każdym kroku i setkami straganów z najlichszą tandetą przypomina zakopiańskie Krupówki, wszystko urządzono tak, by można było na zwiedzających jak najwięcej zarobić. Wstęp jest płatny, mur jest tu odnowiony, idealnie wyczyszczony, są schodki i poręcze, ustawiono tabliczki o zakazie palenia (!) na całej jego długości, jakby cegły były materiałem łatwopalnym, a na wszelki wypadek przy wejściu zabiera się wszystkim bez wyjątku zapałki i zapalniczki, których potem odzyskać już nie sposób. Dlatego do jedynego w tym miejscu kiosku stoi zawsze gigantyczna kolejka powracających z muru palaczy.

 

Selfie pomiędzy blankami na Murze Chińskim
Tłok panuje tu spory, zwłaszcza w weekendy można odnieść wrażenie, że wszyscy obywatele Państwa Środka stawiają sobie za cel wejście na Wielki Mur – niczym muzułmańscy pielgrzymi podróżujący do Mekki. Pełno tu i rodzin z dzieckiem, i starszych, i młodych – dla których najważniejsze wydaje się być zrobienie sobie selfika pomiędzy blankami. W ciągu jednego dnia w Badaling spokojnie można „zdobyć” kilkanaście baszt muru, oddalonych od siebie o mniej więcej 100-200 metrów. Więcej z miejsca startowego, z pawilonu z kasami, widać po stronie północnej, da się policzyć nawet dziewięć wież strażniczych z krenelażem z otworami strzelniczymi, a na bardziej odległych szczytach, przez które biegnie ta budowla, znajdują się kolejne. Po stronie południowej baszt widać mniej, za to jest bardziej stromo. To tam jednak zdecydowałem się pójść z prozaicznego powodu, żeby nie robić zdjęć pod słońce. Droga wije się długo pod górę, aż czwarta strażnica otwiera oszałamiający widok na kilka kolejnych wież w dalszym ciągu tego odcinka muru. Z drugiej strony rozległa przestrzeń podkreśla przede wszystkim odległe góry, wśród których wije się najpierw wyraźna, bielejąca na tle zieleni, a potem już tylko ledwie zauważalna, zlewająca się z tłem bardziej domyślna jasna wstęga muru.


Podczas wędrówki powrotnej w dół mija mnie para biegaczy w sportowych strojach. Dla Chińczyków przejście bądź przebiegnięcie całego muru jest wielkim marzeniem. Próbuje wielu, dają radę nieliczni. W dodatku ambicje tego najliczniejszego na naszym globie narodu podrażnić musiał fakt, że pierwszy przebiegł dystans muru Anglik Lindesay w 1987 roku. Trzy lata później 6700 kilometrów wzdłuż muru (niektórzy zaliczają do niego odcinki wąwozów, gór i ziemne wały) przeszedł Chińczyk. Jednak najchętniej wspomina się tu romantyczną historię dwojga zakochanych biegaczy chińskich. On był żonaty, ona – mężatką.

 

Tekst i foto Krzysztof Błażejewski (aip)

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520