Mimo zapowiedzi Marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, jak i obietnic prezydenta, który włączył się w załagodzenie sporu między PO i Nowoczesną a rządzącymi, dziennikarze wciąż nie są wpuszczani do budynku parlamentu na starych zasadach. – Zostaliśmy oszukani, wy również – mówiła do zebranych przed sejmowym biurem przepustek wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska
– Martwimy się, jak będzie wyglądać współpraca z dziennikarzami po 6. stycznia. Nie wiem, czy marszalek Karczewski z kimś rozmawia i ustala, jak ona powinna wyglądać – mówiła posłanka Platformy Obywatelskiej. Jak zapewniała, w mniemaniu polityków opozycji, wolność mediów jest jedną z najważniejszych wolności. – Kiedy jesteście w Sejmie i obserwujecie to, co robi władza, my, wszyscy Polacy, możemy czuć się bezpieczni, że każdy błąd czy nieprawidłowość zostanie przez was wychwycona. Wtedy wiadomo po prostu, co się dzieje – wyjaśniała, nawiązując do ostatniego posiedzenia, które zostało przeniesione przez PiS do Sali Kolumnowej. Wciąż nie można z całą pewnością stwierdzić, czy było ono legalne i czy zebrało się wymagane kworum, czyli minimum 235 posłów. – To, że nie było dziennikarzy w Sali Kolumnowej jest rzeczą bardzo niedobrą. Nie wiadomo, czy było kworum, czy wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Jak widzimy, na nagraniach przemysłowych, które do nas docierają, chyba tak nie było – mówiła Kidawa-Błońska.
– Chcielibyśmy, żeby wolność mediów była w Polsce przestrzegana, a w Sejmie tym bardziej. Przez tyle lat współpraca układała się dobrze – były zadawane pytania, nieraz bardzo trudne, ale mieliśmy świadomość, że odbywa się to z pożytkiem zarówno dla parlamentarzystów, jak i wszystkich Polaków – tłumaczyła wicemarszałek Sejmu.
Maciej Deja AIP, Fot. Dreamstime.com