W ostatnim tegorocznym spotkaniu reprezentacja Polski na Stadionie Energa w Gdańsku uległą Meksykowi, przegrywając 0:1 (0:1). Najlepsze okazje na wyrównanie zmarnowali Piotr Zieliński i Karol Linetty. Debiuty zaliczyli Tomasz Kędziora z Rafałem Kurzawą. Spotkanie z trybun obejrzało 32 736 osób.
Meksyk postanowił grać w ataku pozycyjnym. W pierwszej połowie potrafił więc częściej utrzymać się przy piłce. Dobrze w środku prezentował się kapitan Andres Guardado, który na co dzień kopie dla Betisu. Najbardziej dał nam się we znaki jednak Raul Jimenez z Benfiki. To on w 13 minucie pokonał Wojciecha Szczęsnego, uderzając mocno pod poprzeczkę. Ta sytuacja i ta połowa pokazały, że drugi garnitur zwłaszcza w obronie popełnia szereg błędów – być może wynikających ze słabej komunikacji. Artur Jędrzejczyk niespecjalnie rozumiał się z Thiago Cionkiem. Brakowało też asekuracji ze strony Tomasza Kędziory. W ofensywie nie radziliśmy sobie wiele lepiej. Przed przerwą właściwie tylko raz stworzyliśmy zagrożenie. Pech chciał, że Piotr Zieliński zmarnował akcję wypracowaną przez tercet Krzysztof Mączyński – Jakub Świerczok – Maciej Rybus. Ten ostatni próbował też wcześniej bezpośrednio z rzutu wolnego, ale jego chytry plan w porę pojął bramkarz Meksyku. Ospała publiczność chwilę przed zejściem piłkarzy do szatni zażądała gola. Nawałka na drugą połowę ustawienia nie zmienił, ale zmienił obrońcę Jędrzejczyka na skrzydłowego Pawła Wszołka (Meksyk wymienił aż czterech zawodników). W drugiej połowie Polacy starali się przejąć inicjatywę. Zagrali też rozważniej w obronie; Meksyk stworzył jedną dogodną sytuację. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy swoich. Żałować powinien zwłaszcza Karol Linetty, któremu koledzy wypracowali pozycję strzelecką na 20 metrze. Piłka po uderzeniu przeszła jednak obok lewego słupka. Asem w rękawie na ostatni kwadrans miał okazać się Jakub Błaszczykowski, lecz on też nie zdążył nic wskórać. Przegrywamy sparing, ale miejmy świadomość, że zabrakło w nim siedmiu kluczowych dla tej reprezentacji zawodników. Piłkarz meczu: Andres Guardado/Maciej Rybus Atrakcyjność meczu: 5/10