W ciągu 36 godzin doszło do dwóch strzelanin przy szkołach w hrabstwie Miami-Dade. W czwartek zbłąkana kula omal nie trafiła jednego z uczniów w klasie szkoły podstawowej.
W stronę tzw. przenośnej szkoły w Miami wystrzelono dwa pociski. Jeden przebił ścianę i przeleciał tuż obok dziecka. Nic nikomu się nie stało, ale wszyscy uczniowie byli przerażeni. Alberto Carvalho, nadzorca szkolnictwa w hrabstwie, relacjonuje, że kiedy wszedł do budynku, płaczące dzieci były schowane pod ławkami. – Ten widok był szokujący. Nikt w Miami nie powinien czegoś takiego doświadczać – stwierdził.
Według świadków słychać było co najmniej pięć strzałów. Nie minął wtedy nawet dzień od czasu incydentu w Miami Gardens, gdzie strzelano przed szkołą średnią Miami Carol City Senior.
Carvalho podkreślił, że szkoły same w sobie są bezpieczne, ale warunki panujące poza nimi już mniej. – Kiedy musimy liczyć, że szczęście będzie naszą najlepszą obronę, coś tutaj mocno nie gra – skomentował.
W sumie na przestrzeni ostatniego roku w Miami-Dade postrzelonych zostało 60 dzieci, z czego 20 zmarło.
(łd)