Jest pierwszy w Polsce zbiorowy pozew przeciwko koncernowi Volkswagen. Złożyli go dziś rano w warszawskim sądzie prawnicy reprezentujący 55 osób.
Przedstawiciele kancelarii, która zajmuje się sprawą liczą, że do pozwu przyłączą się kolejni właściciele aut z oprogramowaniem fałszującym odczyty emisji spalin. Jak mówi mecenas Jacek Świeca, poszkodowani chcą powołać biegłego, który udowodni tezy pozwu. Jego zadaniem będzie udowodnienie, że wysokość odszkodowania jest adekwatna do wysokości strat poniesionych przez właścicieli wadliwych samochodów. Co więcej ma wykazać, jak duże było przekroczenie norm emisji spalin. Ma też udowodnić, że akcja serwisowa zaproponowana przez koncern przyczyniła się do zmniejszenia mocy aut.
Składający pozew domagają się po 30 tysięcy złotych dla każdego poszkodowanego. Zdaniem prawników, taka jest wysokość strat spowodowana użytkowaniem wadliwych aut.
Jak mówi Konrad Kacprzak ze stowarzyszenia poszkodowanych przez Volkswagena, jednym z argumentów za przyznaniem odszkodowania ma być postawa koncernu. Twierdzi on, że Volkswagen nie zrobił nic, żeby wyjaśnić sprawę. Nie zrobił też nic, by wadliwe samochody przestały zatruwać środowisko i ludzi.
Kacprzak argumentuje, że tlenek azotu, który znajduje się w spalinach może spowodować udar mózgu, zawał serca, czy poważną chorobę płuc.
Według prawników, proces w pierwszej instancji może potrwać mniej więcej dwa lata.
IAR/A. Pszoniak/dyd