Polscy konstruktorzy zaprezentowali w Warszawie pierwsze polskie auto wyścigowe – Arrinera Hussarya GT.
Swoją nazwą pojazd nawiązuje do polskich oddziałów kawaleryjskich z czasów I Rzeczpospolitej. Samochód może mieć pod maską nawet 650 koni mechanicznych. Do „setki” rozpędza się w 3 sekundy. Krzysztof Stelmaszczuk odpowiedzialny za stronę mechaniczną pojazdu wyjaśnia, że prace nad pojazdem trwały 8 lat.
Docelowo można nim rywalizować w wyścigach klasy GT3: „Pojazd ma centralnie umieszczony silnik ośmiocylindrowy, zawieszenie dwuwahaczowe na każdej z osi. Na wyścigach GT3 prędkość aut oscyluje w okolicach 300 kilometrów na godzinę i takie są też możliwości Arrinery Hussarii GT” – wylicza konstruktor.
Samochód wyścigowy nie wyczerpuje jednak planów polskich konstruktorów. Pod koniec przyszłego roku powinny pojawić się pierwsze auta z homologacją drogową „To jest etap pośredni. Doświadczenia, które zdobywaliśmy i zdobędziemy na torach, chcemy przenieść na drogi. Wszystko po to, by zagwarantować odpowiedni poziom nowej wersji drogowej dla przeciętnych użytkowników” – zapowiada Krzysztof Stelmaszczuk.
Pojazd zaprezentowano przed gmachem resortu rozwoju. Za jego kierownicą usiadł między innymi wicepremier, minister rozwoju i finansów, Mateusz Morawiecki. Wartość rynkowa auta to 230 tysięcy dolarów.
IAR/Michał Fedusio/sk