Mężczyzna, który miał przeprowadzić zamach w metrze w Petersburgu, ma powiązania z nielegalnymi w Rosji grupami dżihadystycznymi. Tak wynika z informacji, do których dotarła agencja Interfax. Według tego samego źródła, na miejscu zamachu znaleziono dowody na to, że ładunek zdetonował zamachowiec-samobójca. Potwierdzić to będą mogły jednak dopiero testy DNA.
Stację metra, w pobliżu której przeprowadzono zamach, odwiedził prezydent Rosji Władimir Putin. Złożył tam kwiaty. Spotkał się też z przedstawicielami służb, którzy poinformowali go o dotychczasowych ustaleniach śledczych – podała agencja Interfax. Wcześniej Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej wszczął śledztwo z artykułu „akt terrorystyczny”.
Według najnowszych danych, w wyniku eksplozji ładunku wybuchowego w pobliżu jednej ze stacji metra w centrum Petersburga zginęło 11 osób, a 45 zostało rannych. Wcześniej informowano, że wybuchła bomba domowej produkcji, naszpikowana ostrymi przedmiotami.
IAR/Reuters/Interfax