Makabryczna zbrodnia na ulicy w Los Angeles. Kierowca minivana wyrzucił z samochodu małego psa i bił go tak długo, aż zwierzę zmarło.
Do zdarzenia doszło 14 maja po południu na East First Street. Kierowca wysiadł z auta i gonił czworonoga po ulicy. Kiedy dopadł go w swoje ręce, zaczął nim rzucać o chodnik. Policję zawiadomił świadek.
– Gdyby ktoś to zrobił mojemu psu, odnalazłabym go za wszelką cenę. Nie wiem, co bym zrobiła. Nie wyobrażam sobie, jak ktoś mógł się tak zachować – powiedziała Veronica Chairez, kobieta mieszkająca w okolicy.
Świadek zrobił zdjęcie samochodu. Kierowcę opisuje jako mężczyznę pomiędzy 50 a 60 rokiem życia, ważącego około 130 kg i mierzącego około 185 cm. Policji jak na razie nie udało się go złapać.
– To bardzo poważne przestępstwo, za które można trafić do stanowego więzienia. Ludzie, którzy to widzieli, nadal odczuwają dyskomfort. Dotknęło ich to, co się stało, brutalność, z jaką ta osoba potraktowała bardzo małego psa – powiedział detektyw Alfredo Reyes z jednostki ds. znęcania się nad zwierzętami w Departamencie Policji Los Angeles.
(hm)