Michael McCarthy, główny podejrzany o zabójstwo Belli Bond, której historia wstrząsnęła mieszkańcami Bostonu i całej Ameryki, już wcześniej miał problemy z prawem.
W 2005 roku w Quincy w stanie Massachusetts został zatrzymany za kradzież w sklepie Walmart. – Zachowałem się jak dupek. To przez dragi. To kiepski sposób na życie – cytuje jego słowa raport policyjny, w którym dodano, że chodzi o heroinę. Wcześniej, w 2002 roku, gdy miał 22 lata, również za sklepową kradzież aresztowano go w Braintree.
Dziennikarzom Boston Globe udało się ustalić, że McCarthy często był widywany w klinice leczenia uzależnień od metadonu. W 2013 roku zmarła jego matka i potem „McCarthy codziennie nosił te same ciuchy, rzadko mył swoje długie, tłuste włosy, i brzydko pachniał” – pisze Globe. Przez jakiś czas żył w sklepie hydraulicznym swojego ojca, który odmówił rozmowy z dziennikiem.
Na bakier z prawem była też matka dziewczynki. Rachelle Bond, którą oskarżono o zatajenie morderstwa, postawiono na przestrzeni dekady ponad dwadzieścia różnych zarzutów, w tym prostytucję.
Bella Bond została zabita kilka miesięcy temu. McCarthy, który miał dokonać zbrodni, twierdził ponoć, że dziecko było opętane. Ani on, ani matka dwulatki nie przyznaje się do winy.
(jj)