Na 11 czerwca został przesunięty początek procesu w sprawie Estebana Santiago, mężczyzny z Alaski, który jest oskarżony o zastrzelenie pięciu osób i zranienie sześciu innych na lotnisku na Florydzie. Departament Sprawiedliwości będzie miał dzięki temu więcej czasu na zdecydowanie, czy domagać się kary śmierci dla podejrzanego.
Proces miał ruszyć 22 stycznia, ale w poniedziałek sędzia Beth Bloom zgodziła się z prokuraturą, że potrzeba więcej czasu na rozpatrzenie sprawy i zdecydowanie, czy kara śmierci byłaby w tej sytuacji odpowiednia.
27-letni Santiago nie przyznaje się do winy. Mężczyzna podejrzewany jest o otwarcie ognia 6 stycznia na Fort Lauderdale-Hollywood International Airport. Władze twierdzą, że naładował broń w łazience na lotnisku, a kiedy z niej wyszedł, zaczął strzelać do przypadkowych osób. W rozmowie z agentami FBI mówił potem, że amerykański rząd kontroluje jego umysł. Twierdził też, że czerpie inspirację z działań tzw. Państwa Islamskiego. Nie znaleziono dowodów na to, by miał jakiekolwiek powiązania z terrorystami.
Santiago brał udział w wojnie w Iraku. Na mniej więcej dwa miesiące przed strzelaniną trafił do szpitala w Alasce, ponieważ skarżył się na problemy psychiczne. Szybko został jednak wypuszczony na wolność. Nie zabroniono mu korzystania z broni.
W trakcie oczekiwania na proces 27-latek zażywa w więzieniu leki przeciwpsychotyczne na zdiagnozowaną u niego schizofrenię. Jego adwokaci twierdzą, że mimo wszystko Santiago jest zdolny do odpowiadania przed sądem.
Ostateczną decyzję odnośnie tego, czy wnosić o karę śmierci dla Santiago, podejmie prokuratur generalny Jeff Sessions.
(łd)