Dzisiaj we Francji metropolitarnej – pierwsza tura wyborów prezydenckich. W terytoriach zamorskich ze względu na różnice czasu, już głosowano. Druga, finałowa tura odbędzie się 7-mego maja i to ona wyłoni nowego prezydenta V-tej Republiki z pary, która przebrnie przez pierwszą rundę z największą liczbą głosów.
Ponad 40 milionów głosujących i 60 tysięcy lokali wyborczych. Dodatkowo zmobilizowano 50 tysięcy osób z policji i żandarmerii, by wsparły patrole wojskowe w zapewnieniu bezpieczeństwa głosującym.
Frekwencja może być przysłowiowym języczkiem u wagi. Według sondaży ponad jedna czwarta elektoratu chce się wstrzymać od głosu. Z jednej strony ma to być protest przeciwko temu co się działo w ostatnich latach we Francji, z drugiej to symbol niezdecydowania spowodowany tym, że czwórka kandydatów idzie niemal łeb w łeb. Najwięcej szans daje się socjaldemokracie Emmanuelowi Macronowi, który miałby w drugiej turze pokonać liderkę Frontu Narodowego Marine Le Pen. Ale szanse mają także konserwatysta Francois Fillon i Jean-Luc Melenchon, przywódca skrajnej lewicy.
Marek Brzeziński/Paryż, Fot. Twitter.com