Norbert B. – zatrzymany dziś nowy podejrzany o udział w zbrodni w Miłoszycach – kilka miesięcy po zabójstwie był w mieszkaniu rodziców 15-letniej Małgosi K., dziewczynki brutalnie zgwałconej i zamordowanej obok dyskoteki. Przy rodzicach dziewczynki żalił się dziennikarce radiowej, że w związku ze zbrodnią ktoś mu grozi. Potem zeznał to w prokuraturze.
Norbert B. od początku był jednym ze świadków w tzw. sprawie Tomasza Komendy. Był ochroniarzem na dyskotece, na której przed zbrodnią bawiła się piętnastoletnia Małgosia. Gdy po zabójstwie szukano sprawców, Norbert B. zadzwonił do jednej z dziennikarek zajmujących się tą sprawą. Chciał się pilnie spotkać. Umówili się w mieszkaniu rodziców Małgosi.
– Nazywam się Norbert. Byłem ochroniarzem na dyskotece. Od dwóch tygodni miałem telefony z pogróżkami, które w 50 procentach zostały spełnione – mówił do mikrofonu. – Zostałem napastowany przez osoby podpłacone. Mówili że stracę życie, stracę dziewczynę. Mówili że podpłacą kogoś, żeby mnie załatwili – opowiadał Później w sprawie pobicia Norbert B. złożył zeznania w prokuraturze.
W 1997 roku Norbert B. został zatrzymany na przystanku w Miłoszycach przez dwóch mężczyzn. Przetrzymywali go jakiś czas w samochodzie. Zawiadomił prokuraturę. Śledczy z Oławy prowadzili postępowanie i umorzyli je. Bo owi tajemniczy mężczyźni byli policjantami z ówczesnego wydziału do walki z przestępczością zorganizowaną (dziś CBŚP). – Wykonywali „czynności operacyjne w sprawie zbrodni miłoszyckiej” – tłumaczyła umorzenie prokuratura.
aip
Na fot. dyskoteka, w której bawiła Małgosia (Google Street)