– Chodzi o transparentność. Wszyscy mamy prawo wiedzieć, jak wydawane są publiczne pieniądze – mówi w rozmowie z AIP Tomasz Jaskóła. Poseł Kukiz’15 wysłał do wszystkich partii otrzymujących subwencje wniosek o ujawnienie ich wydatków. Do tej pory nie zareagowały na niego PO, KORWiN i partia Razem, a PiS wielokrotnie odmówił udzielenia informacji.
Z wnioskiem o ujawnienie spisu wydatków, faktur i umów, Tomasz Jaskóła zwrócił się do wszystkich partii politycznych pobierających subwencje już w czerwcu. Choć nie istnieje ustawowy obowiązek obligujący je do ujawniania wydatków, zdaniem posła wynika to z art. 61 konstytucji, który daje prawo do informacji publicznej każdemu obywatelowi. W uzasadnieniu Jaskóła powołał się też na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjny w Warszawie, który orzekł, że dokumenty informujące o wydatkach partii są informacją publiczną. – Z chwilą, kiedy komukolwiek płacimy subwencje z podatków, ma on obowiązek informowania, na co te pieniądze przeznacza, reguluje to prawo. Tym bardziej, że widać, jak te pieniądze są marnotrawione – mówi poseł w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press (AIP). Jak podkreśla, pismo z prośbą o ujawnienie wydatków było takie samo dla wszystkich partii. – Różna jest natomiast stosowana przez nie taktyka – ocenia Jaskóła.
Spis swoich wydatków przesłały do jego biura .Nowoczesna, SLD i PSL. Jak mówi poseł Kukiz’15, to po kilkaset stron faktur i rachunków, które wkrótce upubliczni. – Sądzę, że liczą na to, że czegoś nie znajdziemy. Materiał jest bardzo obszerny i wraz z pracownikami mojego biura poddajemy go krytycznej analizie. Po tym będziemy dopytywać o konkretne wydatki, które wzbudzą nasze wątpliwości – zapowiada Jaskóła, podając przykłady „bardzo dziwnych pozycji”, które znajdują się w spisach. – Znajdujemy doradztwa czy ekspertyzy, idące w dziesiątki tysięcy złotych – to niby nie jest dużo, bo kiedyś KGHM płacił za ekspertyzy setki tysięcy złotych, a później okazywało się, że to są materiały dostępne za darmo w internecie – podkreśla.
Inną „taktykę” obrały PO, KORWiN i Razem, które na pismo nie odpowiedziały. – Udają chyba, że żadnego pisma w tej sprawie nie dostali. Udowodnimy, że było inaczej – ocenia Jaskóła, przypominając, że zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej, powinny odpowiedzieć na jego wniosek w ciągu 14 dni.
Na pismo szybko odpowiedziało Prawa i Sprawiedliwość, argumentując, że żaden z wniosków Jaskóły nie spełnia podstawowego warunku formalnego, czyli przedmiotu i zakresu żądanej informacji publicznej, przez co nie można go rozpatrzyć. Zdaniem PiS poseł wnioskował o zbiór materiałów, którego nie ma prawa znać. – Twierdzą, że jest to informacja przetworzona, której nie ma obowiązku upubliczniać, mimo że orzecznictwo mówi coś zupełnie innego – ocenia Jaskóła, pokazując całą korespondencję z biurem PiS, w której trzykrotnie wnioskował o dostęp do informacji publicznej, lub wyjaśnienie, dlaczego mu się go odmawia. Za każdym razem wydawano „pisemne rozstrzygnięcie o charakterze materialno-technicznym”, dowodząc, że wniosek nie spełnia kryteriów niezbędnych do rozpatrzenia. Odmówiono też m. in. ujawnienia budżetu PiS w roku 2015 i 2016, kosztów zamówienia badań opinii społecznej i ich wyniki oraz wydatków na marketing i reklamę. W konkluzji wspomnianej korespondencji poseł zapowiada złożenie skargi na „bezczynność organu zobligowanego do wydania decyzji”. W październiku 2014 roku podobny proces zakończył się porażką PiS, które musiało upublicznić swoje wydatki Sieci Obywatelskiej Watchdog. Pewności w działaniu dodaje Jaskóle wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie przeciwko kancelarii Prezydenta RP, wydany w podobnej sprawie w czerwcu tego roku. – I tak te dokumenty dostaniemy – uważa poseł Kukiz’15.
Maciej Deja AIP, FOT. Piotr Smoliński/ Polska Press