Sprawę jako pierwszy opisał „Newsweek”, porównując prawie 30 fragmentów z książki Wojciecha Sumlińskiego „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego” do znanych kryminałów i powieści sensacyjnych takich autorów jak Alistair MacLean i Raymond Chandler.
Przykład? Fragment „Żegnaj laleczko” Chandlera: „Sprawę dostał niejaki Nulty, facet o spiczastym podbródku, zgorzkniałej gębie i długich żółtych dłoniach, które prawie przez cały czas, kiedy rozmawiał ze mną, trzymał splecione na kolanach. (…) Podłogę pokrywało brudne brunatne linoleum, a w powietrzu wisiał odór starych niedopałków od cygar. Nulty miał wystrzępiona koszulę, a mankiety marynarki podwinięte do środka. Choć wyglądał wystarczająco biednie, aby być uczciwym, nie robił wrażenia człowieka, który mógłby się zmierzyć z Myszką Malloyem”.
Teraz fragment z Sumlińskiego: „Sprawę dostał starszy aspirant, zgorzkniały, gburowaty i cwany typ, ale twardy glina. Znałem go z widzenia. Był kumplem mojego kumpla, Ryszarda Modelewskiego, szefa sekcji kryminalnej policji w Białej Podlaskiej.(…) Prawie przez cały czas, kiedy rozmawiał ze mną, trzymał ręce splecione na kolanach, jak grzeczny uczeń. (…) Podłogę pokrywało brudne brunatne linoleum, a w powietrzu wisiał odór starych niedopałków. Aspirant miał wystrzępiona koszulę, a mankiety marynarki podwinięte do środka. Wyglądał wystarczająco biednie, aby być uczciwym, i z tego co o nim słyszałem, to był”.
Sam Sumliński uważa, że to nagonka na jego osobę ze względu na temat jaki porusza w książce, czyli rzekome związki Bronisława Komorowskiego z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Jednak w odpowiedzi na artykuł „Newsweeka” kolejne podejrzane fragmenty wskazali czytelnicy wskazując podobieństwo między innymi do bestsellera „Millenium” szwedzkiego pisarza Stiega Larssona.
aip