Kilkuset ochotników posprzątało w sobotę około 100 domów w Detroit. Na cel wzięto posiadłości weteranów oraz pustostany.
Z inicjatywą akcji sprzątającej, tak jak rok temu, wyszła grupa „I Believe in the D”. – Pomyślałem, że skoro możemy zaciągnąć w sobotę 100 tysięcy ludzi na stadion, to dlaczego nie moglibyśmy znaleźć tysiąca do pomocy ze sprzątaniem? Wierzę, że ludzie chcą pomagać, ale nie zawsze wiedzą, jak mogą to zrobić – powiedział stojący na czele przedsięwzięcia Paul Grout.
Wolontariusze wynosili śmieci zalegające na ulicach i trawnikach, przycinali krzewy i rośliny, które zdążyły urosnąć do blisko dwóch metrów, a także zabijali dyktą okna i drzwi, aby puste domy nie przyciągały wandali i typów spod ciemnej gwiazdy. Wielkie porządki objęły cztery dzielnice.
– Detroit się odradza, wolno, ale skutecznie. Czuję, że za mojego życia, za jakieś dwadzieścia lat, znowu będzie tutaj tak jak kiedyś. Chcę to zobaczyć – powiedziała pomagająca w sprzątaniu 16-latka.
(dr)