Ponad 500 członków służb ratunkowych wzięło w środę udział w wielkich ćwiczeniach na lotnisku LAX w Los Angeles. Sprawdzano przygotowanie personelu do radzenia sobie w sytuacji wypadku samolotu na płycie portu.
Oprócz policji, pogotowia i straży pożarnej na ćwiczeniach pojawili się m.in. agenci FBI, przedstawiciele Czerwonego Krzyża, a także Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA). Do tego było około 150 wolontariuszy, którzy z makijażem imitującym obrażenia udawali ofiary wypadku.
Scenariusz sytuacji – boeing z Sydney z ponad 200 osobami na pokładzie uderzył w pojazd na lotnisku. Ratownicy mieli trzy minuty na to, by udzielić pomocy potrzebującym.
Ćwiczenia to obowiązek narzucony przez FAA. Muszą się odbywać co najmniej raz na trzy lata. Ed Bushman, dyrektor ds. zarządzania w Los Angeles World Airports, był zadowolony z przebiegu środowej symulacji, ale podkreślił, że są też ważne wnioski do wyciągnięcia. – Zawsze jest coś do nauki, nic nigdy nie będzie perfekcyjne – oznajmił.
(hm)