9.4 C
Chicago
piątek, 19 kwietnia, 2024

Wczoraj i dziś: Filippo Inzaghi – napastnik ze spalonego

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Nie strzelał bramek z dystansu czy nie czarował genialnymi sztuczkami. Zdobywał za to gole szyją, plecami, brzuchem, a także może poszczycić się rekordem w ilości ofsajdów (odgwizdanych lub nie). Co robi Filippo Inzaghi po zakończeniu kariery?

Pippo swoje pierwsze kroki poważnego piłkarza stawiał w Piacenzie i Parmie. Podczas pobytu w drugim klubie zadebiutował w Serie A. Z Parmy już po roku przeniósł się do Atalanty. Tam zaliczył niesamowity sezon, w 33 spotkaniach zdobywając 24 gole. Całe Włochy mówiły o osobliwym stylu gry niepozornego napastnika – chudego, jakby grającego z niechęcią, a jednak zabójczo skutecznego. „To nie Inzaghi kocha gole. To gole kochają Inzaghiego!” – mówił o swoim podopiecznym Emiliano Mondonico, trener Atalanty. Królem strzelców zainteresował się wielki Juventus. W swoim debiutanckim sezonie w barwach Starej Damy nietuzinkowy piłkarz zdobył z drużyną mistrzostwo Włoch. W meczu z Bologną, który zadecydował o wygraniu ligi, Pippo ustrzelił hat-tricka. Filippo, Alessandro Del Piero i Zinedine Zidane tworzyli zabójcze trio, będące postrachem każdego rywala również w europejskich pucharach. Niestety, atak idealny posypał się w kolejnych sezonach. Inzaghi i Del Piero zaczęli mieć do siebie na boisku wzajemne pretensje. Obaj chcieli być najlepsi, co w piłce rzadko kończy się dobrze. Wielkie ambicje zawodników okazały się nie do pogodzenia. Dodatkowo klub zakontraktował Davida Trezeguera; Francuz „posadził” Pippo na ławce. Tym oto sposobem Inzaghi wylądował w AC Milanie. Z początku zasłynął tam… dietą. Jego ojciec Giancarlo zdradził, że piłkarz ma bardzo okrojony jadłospis. Jako główny posiłek je makaron bądź ryż z sosem pomidorowym, do tego bresaolę – suszoną wołowinę, a na deser sucharki dla dzieci. Gennaro Gattuso powiedział potem, że patrzenie, jak jego kolega je dzień w dzień to samo, doprowadzało go do szału. Nie marzył wtedy o niczym innym niż tiramisu swojej żony. Jeśli Filippo miałby drugie imię, z pewnością brzmiałoby ono „Fuorigioco”. Kiedy ruszał on do ataku, możliwe były 3 opcje: odgwizdany spalony, gol po nieodgwizdanym ofsajdzie i gol zdobyty prawidłowo (zazwyczaj nie tyle co umiejętnościami, a piekielnym sprytem) z granicy ofsajdu. Gdy podczas rajdu napastnika arbiter podnosił chorągiewkę, rajd się nie kończył. Zmieniał tylko kierunek – z biegu do bramkarza na ten w okolice sędziego, po to, by dyskutować słuszność odgwizdania dwumetrowego spalonego. W Mediolanie Inzaghi święcił największe sukcesy. Podczas jedenastu sezonów zdobył dla Rossoneri 126 goli w dokładnie trzystu meczach. Rywale i kibice przeciwnych drużyn go nienawidzili. Na forach poświęconych włoskiej piłce można było nawet znaleźć obszerne dyskusje na temat: „Dlaczego nienawidzę Inzaghiego?”. Odpowiedzi były różne, ale zawsze kipiały nienawiścią. Zarzucano mu cwaniactwo (ale czy w przypadku napastnika jest to wada?), zbytnią ekspresyjność po wstrzeliwaniu piłki do siatki. Faktycznie, „cieszynki” Pippo należały do oryginalnych. Każde trafienie celebrował, jakby zagwarantowało ono wygranie Ligi Mistrzów (co zresztą w 2007 roku uczynił – jego dublet dał Milanowi zwycięstwo nad Liverpoolem w finale tych prestiżowych rozgrywek). To właśnie za cechy, które cały świat uważał za negatywne w Inzaghim, w czerwono-czarnej części Mediolanu był on uwielbiany. Nie był piłkarzem kompletnym, jednak genialnym lisem pola karnego – jak najbardziej. W ciągu 2 ostatnich sezonów grania zawodnik wystąpił tylko 18-krotnie i zakończył karierę w imponującym jak na napastnika wieku 38. lat. Po odłożeniu korków Filippo zajął się trenerką. Pozostał w Mediolanie i przejął drużynę U-19 Rossoneri. Po dwóch latach w młodzieżówce Pippo został sygnowany do trenowania dorosłej ekipy swojego ukochanego klubu. Zmienił filozofię gry i postawił na atak, co jednak nie przyniosło dobrego rezultatu. W jedynym sezonie pod wodzą młodego trenera Milan zajął dopiero 10. miejsce w lidze, a legenda została zwolniona. Od 1 lipca 2016 roku Inzaghi jest trenerem Venezii FC, klubu grającego na 3. włoskim szczeblu rozgrywkowym. Tam z kolei radzi sobie kapitalnie. Piłkarze z miasta na wodzie przed dwoma ostatnimi kolejkami mają 13 punktów przewagi nad drugą ekipą i już dawno zapewnili sobie promocję do Serie B. Co ciekawe, rok temu również zaliczyli awans. Czy za rok podtrzymają tę passę i już w 2018 roku zobaczymy ich w Serie A? O ile Pippo Inzaghi zadba o odpowiednią ilość makaronu i bresaoli w klubowej kuchni, nie jest to wykluczone.

Joanna Zalewska aip, Fot. East News

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520