12.7 C
Chicago
czwartek, 25 kwietnia, 2024

„Wcisnęli” staruszce żarówki za 600 zł, bo…zmienia się prąd

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Pokusa musiała być duża. Skoro ciągle udaje się z garnkami, kołdrami, a nawet pieniędzmi (metoda na wnuczka), to dlaczego nie miałoby się udać z ledami? Konsultanci wrocławskiej firmy Anles ulegli pokusie łatwego, niekoniecznie uczciwego zarobku. Zapukali do drzwi m.in. 80-letniej schorowanej wrocławianki i sprzedali jej 10 ledowych żarówek w sumie za 600 złotych.

– Wmówili mojej mamie, że wkrótce nastąpi zmiana prądu (bo polski prąd w tej chwili jest najdroższy w Unii) i jeśli nie kupi żarówek rozprowadzanych przez firmę Anles, pozostanie w domu bez oświetlenia, bo dotychczas używane żarówki nie będą pasować do „nowego prądu” – mówi Agnieszka Juzwa.
Skandalem nazywa to, że firma pozbawia klienta możliwości odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni, podsuwając mu do podpisu świstek z formułką o rezygnacji z prawa rozwiązania umowy w terminie 14 dni. – Oczywiście, mama nie miała nawet czasu tego przeczytać. Została zwyczajnie oszukana. Nie miała świadomości, że rezygnuje z podstawowych praw konsumenta – opowiada Agnieszka Juzwa.
Prosi, by ostrzec innych ludzi przed naciągaczami tego typu. Podkreśla, że dzwoniła do tej firmy kilkakrotnie, napisała pismo z prośbą o odstąpienie od umowy. Najpierw słyszała, że rozpatrują sprawę, a potem, że skoro towar nie został zwrócony, to zwrotu pieniędzy nie będzie. Sebastian Pełczyński, właściciel Anles, tłumaczy, że żarówki mają dwa lata gwarancji od producenta, jego firma dodaje 4 lata serwisu, w czasie których jeździ do klienta i wymienia żarówki. Na pytanie, czy led naprawdę jest wart 60 złotych, nie odpowiada wprost. – To jest indywidualna sprawa, jaką cenę wynegocjowałem w hurtowni – mówi. Zapis o odstąpieniu od umowy tłumaczy następująco: – Żarówkę można zwrócić, ale usługi się nie da. W ustawie nie ma interpretacji, co nazywamy usługą, ale dojazdu do klienta i wykonanej pracy nie można cofnąć. Przedsiębiorca z Wrocławia przyznaje jednak, że gdy klient się upiera, umowę można rozwiązać. Ale nie zawsze. Młodzi konsumenci, w pełni świadomi, którzy wiedzą, jakie oszczędności energii dają takie żarówki, raczej nie mają co liczyć na taki wariant. Co innego klienci w sędziwym wieku.
– Gdy chodzi o starszą osobę, która pochopnie wydała pieniądze i gdy konsultanta mogła ponieść fantazja, bierzemy stronę klienta pod uwagę i rozwiązujemy umowę i zwracamy pieniądze – zapewnia Sebastian Pełczyński. Brzmi dobrze, ale dopytujemy właściciela firmy Anles o fantazję jego konsultantów, która bez wątpienia ich poniosła, skoro opowiadali 80-letniej kobiecie bajki o wymianie prądu w Polsce i o tym, jak błyskawicznie rośnie cena ledów. – Mam wielu handlowców. Może się zdarzyć błąd ludzki, za który przepraszam. Jeśli wyłapuję, że jest większy odsetek klientów niezadowolonych z pracy któregoś sprzedawcy, to jest on zwalniany – mówi przedsiębiorca. – A szkody wyrządzone klientom są naprawiane. Dodaje, że uwrażliwi swoich pracowników i odda klientce pieniądze w całości lub ich część, jeśli zechce sobie zostawić żarówki. Co do przymusu wymiany, tłumaczy, że musiało zajść nieporozumienie, bo oczywiście chodziło o unijny nakaz wymiany zwykłych żarówek na ledowe.

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520