Dwaj mężczyźni z Kalifornii poszli na ugodę z prokuraturą w sprawie pożaru magazynu, w którym zginęło 36 osób.
W ramach ugody Derick Almena i Max Harris nie przyznali się do winy, ale też nie zakwestionowali 36 zarzutów nieumyślnego spowodowania śmierci. Do pożaru doszło w 2016 roku podczas nielicencjonowanego koncertu w magazynie w Oakland. 48-letni Almena nielegalnie wynajął magazyn i stworzył w nim mieszkania i arenę koncertową, a 28-letni Harris pomagał mu w pobieraniu czynszu i planowaniu koncertów.
Wyrok w tej sprawie zapadnie w przyszłym miesiącu. Almenie grozi do dziewięciu lat pozbawienia wolności, a Harrisowi do sześciu. Gdyby nie ugoda, mogliby zostać skazani na dożywocie. Teraz, w przypadku dobrego zachowania, będą mogli wyjść na wolność po odsiedzeniu połowy wyroku.
David Gregory, którego 20-letnia córka, Michela Gregory, była jedną z ofiar pożaru, powiedział, że niezakwestionowanie oskarżenia przez podejrzanych przyniosło jedynie „małe poczucie sprawiedliwości”. Nadmienił jednak, że nie jest zadowolony z tego, jak potoczyły się sprawy.
– Mówimy tutaj o 36 życiach. Chcieliśmy uczciwości i sprawiedliwości, ale ich nie dostaliśmy – powiedział.
(hm)