W piątek wieczorem w Detroit zginął funkcjonariusz policji. Na konferencji prasowej ubolewanie z powodu jego śmierci wyrazili burmistrz oraz szef departamentu.
Myron Jarrett miał 40 lat, był ojcem czwórki dzieci. W piątek został wezwany do wypadku, a kiedy był już na miejscu, wjechał w niego samochód. Impet był na tyle duży, że funkcjonariusz wylądował ok. 10 metrów dalej.
– Za dużo mamy ostatnio smutku w tym mieście – oświadczył podczas sobotniej konferencji burmistrz Mike Duggan.
Podejrzany, 54-letni Steven Patrick Guzinga, zbiegł z miejsca wypadku, ale kilka godzin później został aresztowany. James Craig, szef policji w Detroit, stwierdził, że najprawdopodobniej był nietrzeźwy. Mężczyzna odmawiał testu alkomatem.
– Jeden z funkcjonariuszy powiedział, że nigdy nie widział, aby ten policjant o coś się wściekał. On kochał swoją pracę – stwierdził Craig, komentując śmierć Jarretta.
(dr), Fot. Twitter.com