Ponad 30 tysięcy pasażerów lotniska w Atlancie, największego na świecie pod względem liczby obsługiwanych ludzi, miało wyjątkowo trudną niedzielę. Z powodu braku prądu utknęli oni na pogrążonym w ciemności terminalu. Tego dnia odwołano ponad tysiąc lotów. Prąd wrócił dopiero po blisko 11 godzinach.
Awaria na międzynarodowym lotnisku Atlanta – Hartsfield – Jackson, który obsługuje dziennie ponad 250 tysięcy pasażerów – najwięcej na świecie – rozpoczęła się w niedzielę po godzinie 13 czasu lokalnego. Ludzie, z których większość podróżowała z powodu zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, utknęli na terminalu, płycie lotniska lub w samolotach. – Na lotnisku były tysiące ludzi, dzieci płakały. Nie działała klimatyzacja i było bardzo gorąco – mówiła BBC jedna z pasażerek. Media społecznościowe obiegły zdjęcia ludzi śpiących na podłodze lub krzesłach na pogrążonym w ciemności terminalu w Atlancie.
Awaria łącznie dotknęła aż 30 tysięcy pasażerów. Policja w Atlancie wysłała do portu lotniczego zwiększoną ilość funkcjonariuszy, aby pomogli pracownikom lotniska. W niedzielę odwołano ponad tysiąc lotów, a samoloty, które miały wylądować w Atlancie, kierowano gdzie indziej lub utknęły one w portach lotniczych, z których miały wystartować – informuje Reuters. Rejsy anulowały m.in. linie United, Southwest i American. Mimo powrotu prądu około godziny 23:45 w niedzielę – po blisko 11 godzinach awarii – wiele linii anulowało też rejsy w poniedziałek. Amerykańskie linie Delta odwołało dzień po awarii już 300 lotów.
Przyczyną awarii był najprawdopodobniej pożar w jednej z podziemnych instalacji elektrycznych – poinformowała firma Georgia Power, która zapewnia prąd na lotnisku w Atlancie. Z tego powodu mógł być także niemożliwy dostęp do awaryjnego zasilania. Przyczyny pożaru są nieznane, trwa ich ustalanie.
Aleksandra Gersz AIP
fot.pixabay.com