W listopadzie opublikowano informacje o upadłości 73 polskich przedsiębiorstw. W tym samym miesiącu roku ubiegłego upadłość ogłosiło 57 firm.
Od początku roku opublikowano informacje o 728 upadłościach, wobec 686 w tym samym okresie ubiegłego roku. Społeczny koszt upadłości jest wysoki, bo firmy, o których upadłości opublikowano informacje, zatrudniały łącznie ponad 4,5 tys. pracowników. Czwarty kwartał jest dla budownictwa tradycyjnie słaby. W drugim kwartale upadały te firmy budowlane, które nie zdobyły nowych zleceń. Obecnie upadają te, które je zdobyły, ale nie były w stanie zrealizować ich z zyskiem. Ponadto – zwykle w okolicach trzeciego kwartału kończy się większość kontraktów z poprzednich lat – nie trwają do zimy, tylko do jesieni lub wiosny.
W tym roku „kroplówka” sezonu budowlanego nie wystarczyła na długo, gdyż sezon był słabszy od ubiegłorocznego (wartość produkcji budowlanej – 20 proc. rok do roku, generalnie spadek inwestycji w środki trwałe w trzecim kwartale wyniósł 7,7 proc.). Deficyt nowych prac powodował, iż nawet największe spółki budowlane starały się o regionalne i lokalne kontrakty – wygrywając z firmami o lokalnym zasięgu.
To właśnie one znalazły się w statystyce upadłości (nie tylko z powodu braku zleceń – upadały także te, które je zdobyły, ale po skandalicznie niskich cenach i na nich nie zarobiły). Nie miała przy tym znaczenia specjalizacja – w gronie 21 firm budowlanych, których upadłość ogłoszono w listopadzie, były po równo firmy budownictwa ogólnego, kubaturowego, jak i budownictwa wyspecjalizowanego – w tym nie tylko drogowego, ale także np. budownictwa obiektów wodnych, kanalizacyjnych i przesyłowych.
Gdzie najwięcej
Najwięcej upadłości odnotowano na Mazowszu (27 rok do roku), wciąż znaczna ich liczba na całym Śląsku i w Małopolsce. W Kujawsko-Pomorskiem jest to 17 upadłości, podobnie jak w Zachodniopomorskiem.
(M) aip, Źródło: Euler Hermes, Fot. Dreamstime.com