Policja próbuje ustalić tożsamość i okoliczności śmierci noworodka, którego dryfujące ciało znaleziono u wybrzeży Florydy.
Dziewczynkę znaleziono w piątek w odległości ok. 100 stóp (30 metrów) od Boynton Beach Inlet. Kapitan Steven Stravelli z biura szeryfa hrabstwa Palm Beach oświadczył w poniedziałek, że nie wiadomo, czy dziecko jeszcze żyło, gdy znalazło się w wodzie. Władze czekają na wyniki sekcji zwłok.
Według Stravelliego dziewczynka liczyła nie więcej niż dwa tygodnie. Dodał, że być może znajdowała się na łodzi, którą nielegalni imigranci płynęli z Kuby, Haiti bądź innego kraju. Ocenił, że była osobą czarnoskórą, Latynoską lub wielorasową, choć nadmienił też, że być może była biała i miała ciemną karnację.
– Staraliśmy się zidentyfikować narodowość dziecka, ale nie możemy niczego wykluczać – powiedział.
Ciało dziewczynki znalazł Chris Lemieux, strażak z Boynton Beach, który wędkował z dwoma przyjaciółmi.
(łd)