Piloci samolotu lecącego z Miami do Mediolanu podjęli decyzję o awaryjnym lądowaniu w Kanadzie, po tym jak maszyna wpadła w turbulencje. Agencja Reutersa informuje o siedmiu rannych
Samolot linii American Airlines wylądował awaryjnie w niedzielę wieczorem na lotnisku w St. John’s w Kanadzie. Na pokładzie znajdowało się 192 pasażerów i 11 członków załogi.
– Maszyna wpadła w turbulencje, które spowodowały obrażenia u kilku osób. Podjęto decyzje o awaryjnym lądowaniu na lotnisku St. John’s na kanadyjskiej wyspie Nowa Funlandia – słowa rzeczniczki lotniska Sary Norris cytuje agencja Reutersa.
Rannych – czterech pasażerów i trzech członków załogi natychmiast przewieziono do szpitala Health Sciences Centre w St. John’s. Służby medyczne nie podają w jakim pacjenci są stanie, jednak według rzecznika linii Rossa Feinsteia ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Mężczyzna przyznał też, że w czasie turbulencji paliło się światło nakazujące zapięcie pasów bezpieczeństwa.
– Jestem po prostu szczęśliwy, że żyję. To było naprawdę przerażające, przez cały czas modliłem się w duchu – mówił pasażer Gustavo Canda, który podróżował do Abu Dhabi. Inni pasażerowie cytowani przez CBC przyznają, że turbulencje zaczęły się trzy, cztery godziny po starcie maszyny.
Awaryjne lądowanie miało miejsce godzinę później. – Nigdy nie doświadczyliśmy tak mocnych turbulencji. Ludzie bez przerwy krzyczeli, stewardessy robiły co mogły, by ich uspokoić. Niektórzy potrzebowali też masek tlenowych – mówią. Feralny lot kontynuowany będzie w poniedziałek wieczorem.
– Maszyna wpadła w turbulencje, które spowodowały obrażenia u kilku osób. Podjęto decyzje o awaryjnym lądowaniu na lotnisku St. John’s na kanadyjskiej wyspie Nowa Funlandia – słowa rzeczniczki lotniska Sary Norris cytuje agencja Reutersa.
Rannych – czterech pasażerów i trzech członków załogi natychmiast przewieziono do szpitala Health Sciences Centre w St. John’s. Służby medyczne nie podają w jakim pacjenci są stanie, jednak według rzecznika linii Rossa Feinsteia ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Mężczyzna przyznał też, że w czasie turbulencji paliło się światło nakazujące zapięcie pasów bezpieczeństwa.
– Jestem po prostu szczęśliwy, że żyję. To było naprawdę przerażające, przez cały czas modliłem się w duchu – mówił pasażer Gustavo Canda, który podróżował do Abu Dhabi. Inni pasażerowie cytowani przez CBC przyznają, że turbulencje zaczęły się trzy, cztery godziny po starcie maszyny.
Awaryjne lądowanie miało miejsce godzinę później. – Nigdy nie doświadczyliśmy tak mocnych turbulencji. Ludzie bez przerwy krzyczeli, stewardessy robiły co mogły, by ich uspokoić. Niektórzy potrzebowali też masek tlenowych – mówią. Feralny lot kontynuowany będzie w poniedziałek wieczorem.
Sylwia Arlak AIP