W Jerozolimie została otwarta ambasada Stanów Zjednoczonych. Otwarcie ambasady zbiega się z 70. rocznicą proklamowania niepodległości przez Izrael. Wydarzenie budzi kontrowersje w związku ze sporem żydowsko-palestyńskim o status Jerozolimy. Prezydent Donald Trump nie zdecydował się na wizytę w Izraelu.
Amerykański prezydent w nagraniu wyświetlonym podczas ceremonii otwarcia podkreślił, że USA jest zaangażowane w szerzenie pokoju między Izraelem a Palestyńczykami, a także jego innymi sąsiadami. „Stany Zjednoczone zawsze chcą być wielkim przyjacielem Izraela i partnerem w sprawie wolności i pokoju” – powiedział Donald Trump.
W uroczystości otwarcia bierze udział ponad 800 gości.
W związku z otwarciem ambasady Organizacja Wyzwolenia Palestyny wezwała do strajku generalnego na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy.
Ambasada została utworzona na terenie dotychczasowego konsulatu Stanów Zjednoczonych w Jerozolimie. Na początku ma w niej pracować kilkadziesiąt osób. Decyzję o przeniesieniu placówki z Tel Awiwu podjęto po tym, gdy Donald Trump ogłosił, że uznaje Jerozolimę za stolicę Izraela. Decyzja została negatywnie oceniona między innymi przez Radę Bezpieczeństwa ONZ. Zdaniem krytyków, obecność ambasady w poprzednim miejscu, gwarantowała większą stabilność w regionie. Palestyńczycy podobnie jak Żydzi uważają bowiem Jerozolimę za swoją stolicę.
Amerykański Kongres w 1995 roku przyjął ustawę zobowiązującą Stany Zjednoczone do przeniesienia ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy. Poprzednicy Donalda Trumpa nie decydowali się jednak na ten ruch. Tłumaczyli to względami bezpieczeństwa narodowego.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/wcześn./AFP/RTR/dwi/sk