Wyjątkowo spokojna była czwartkowa debata Republikanów w Miami. Zaskoczony był nawet Donald Trump. – Nie mogę uwierzyć, jak bardzo wszystko jest dzisiaj ucywilizowane – stwierdził w pewnym momencie.
Podczas ostatnich debat republikańscy kandydaci uciekali się do ciosów poniżej pasa i w opinii wielu komentatorów osiągnęli dno politycznego dyskursu. Tym razem, po apelach liderów partii, emocje były stonowane i więcej uwagi poświęcono problemom Ameryki.
– W tej debacie nie chodzi o obelgi, nie chodzi o ataki ani o którąkolwiek z osób na scenie. Chodzi o was, o wasze dzieci – już na początku zwrócił się do publiczności Ted Cruz, którego ojciec 59 lat temu przybył na Florydę jako imigrant.
Nie zabrakło jednak zażartych wymian opinii, głównie pomiędzy Trumpem a Marco Rubio, którzy poróżnili się na temat islamu. Trump oświadczył, że jest to religia sprzeciwiająca się Stanom Zjednoczonym, a jej wyznawcy modlą się w meczetach o zniszczenie tego kraju. Rubio przyznał, że problem z radykalizacją istnieje, ale zaznaczył też, że wielu muzułmanów jest dumnymi Amerykanami.
– Prezydenci nie mogą po prostu mówić tego, co im się tylko podoba. Muszą ponosić za to konsekwencje – stwierdził w odniesieniu do retoryki rywala.
Trump, który zapowiedział wysłanie do 30 tysięcy żołnierzy do walki z Państwem Islamskim i powtórzył, że wziąłby na cel także rodziny dżihadystów, nazwał to polityczną poprawnością. – Nie interesuje mnie polityczna poprawność. Interesuje mnie natomiast poprawność – odparł florydzki senator.
Dla Rubio prawybory w rodzinnym stanie to ostatnia szansa, by nawiązać walkę z Trumpem oraz drugim w dotychczasowym wyścigu Cruzem. Głosowanie, przed którym Trump jest faworytem, odbędzie się w najbliższy wtorek, 15 marca.
(łd)