W poniedziałek podczas trwającego blisko godzinę przemówienia w Cobo Center w Detroit kandydat Republikanów na prezydenta Donald Trump obwiniał Demokratów o kiepską sytuację ekonomiczną mieszkańców „Motor City”.
– Kiedyś świat zazdrościł Detroit. To miasto pomogło Ameryce uzyskać pozycję globalnej dominacji w XX wieku. Miał miejsce prawdziwy boom, inżynierowie, budowlańcy, pracownicy wszelkich maści chodzili dzień w dzień do pracy, zapewniając byt swoim rodzinom i spełniając amerykański sen. Dla wielu ten sen się jednak skończył, kiedy porzuciliśmy politykę, w której to Ameryka stała na pierwszym miejscu. Zaczęliśmy przebudowywać inne kraje zamiast własnego. W Pekinie i innych częściach świata powstawały wieżowce, podczas gdy w Detroit podupadały fabryki i dzielnice – mówił magnat rynku nieruchomości.
Podkreślił, że roczne zarobki w Detroit to w tej chwili mniej niż 15 tysięcy dolarów na mieszkańca, czyli mniej więcej połowa średniej krajowej.
– Czterdzieści procent mieszkańców żyje w ubóstwie, to z kolei 2,5 razy więcej niż średnia w całych Stanach. Stopa bezrobocia jest niemal dwa razy większa niż w reszcie kraju. Połowa mieszkańców Detroit nie pracuje, a miasto jest na szczycie listy najniebezpieczniejszych miejsc. Mówiąc krótko, Detroit to żywy, oddychający przykład porażki planów ekonomicznych moich rywali – oznajmił.
W trakcie wystąpienia Trumpa, którego słuchało około 1,500 członków Detroit Economic Club, z sali wyproszono kilkoro protestujących.
(dr)