Władze Doral na Florydzie chcą zabrać Donaldowi Trumpowi klucz do miasta. To pokłosie jego osławionych komentarzy na temat imigrantów z Meksyku.
Skandalizujący przedsiębiorca, a od niedawna polityk, który z każdą kontrowersyjną wypowiedzią zdobywa coraz większe poparcie w sondażach, otrzymał klucz do Doral na początku bieżącego roku. Miasto okazało mu w ten sposób wdzięczność za odnowę historycznego Doral Golf Resort, teraz noszącego nazwę Trump National Doral Miami. Już wtedy były jednak kontrowersje. Burmistrz Luigi Boria twierdził, że Trump nie zasługuje na tego typu zaszczyt. W końcu jednak uległ i przekazał mu klucz.
Teraz, gdy Trump jasno powiedział, co sądzi o Meksykanach, stwierdzając, że tylko sprowadzają do USA przestępczość, władze miasta, którego około 80% populacji stanowią Latynosi, chcą mu go odebrać. Popierają je mieszkańcy. Wielu z nich jest złych nie tylko z powodu niedawnych komentarzy, ale i faktu, że miasto dało Trumpowi 2,5 miliona dolarów, aby zorganizował w nim zawody. Mieszkańcy są też wściekli, że republikański kandydat do nominacji na prezydenta ustawił na terenie resortu drzewa, stawiając ścianę, które odgradza dwa światy.
Radna Sandra Ruiz wkrótce ma zaprezentować rezolucję mającą pozbawić Trumpa klucza za jego, jak stwierdza, „rasistowskie, haniebne” wypowiedzi.
(łd)