W szpitalu w Seattle zmarła w poniedziałek 25-letnia baristka, która doznała poważnych obrażeń, gdy w trakcie pracy w punkcie sprzedaży kawy nastąpiła eksplozja.
Do wypadku, spowodowanego najprawdopodobniej przez zbiornik z propanem, doszło w piątek w Everett. Strażakom szybko udało się ugasić ogień, a poszkodowana, Courtney Campbell, o własnych siłach zdołała dojść do karetki. W weekend jej stan się poprawił, ale w poniedziałek niespodziewanie nastąpiło załamanie i kobieta zmarła.
Podczas gdy strażacy próbują ustalić dokładne okoliczności wypadku, przyjaciele Campbell zbierają w sieci pieniądze, które trafią do dzieci zmarłej. Baristka zostawiła dwie małe córki.
(mcz)