Burmistrz Marty Walsh dał do zrozumienia, że nie pozwoli, by grupa nienawiści zorganizowała marsz wolności słowa, który w sobotę ma przejść ulicami Bostonu.
Walsh podkreślił, że za marszem stoi inna grupa niż ta, która w weekend zorganizowała wiec rasistów i nacjonalistów w Charlottesville w stanie Wirginia, gdzie w tłum kontrmanifestantów wjechał rozpędzony samochód, zabijając jedną kobietę, a dziewiętnaście osób raniąc. Przyznał jednak, że co do tej grupy także istnieją obawy, dlatego sprawdza ją obecnie policja.
– Nie potrzebujemy u nas tego rodzaju nienawiści. Moja wiadomość do tej grupy jest jasna. Nie chcemy was w Bostonie. Nie chcemy, żebyście pluli nienawiścią tak jak w sobotę, nie chcemy widzieć, jak ktoś traci życie – oznajmił Walsh.
William Gross, supreintendent bostońskiej policji, ze swojej strony dodał, iż „wyślemy stanowczy przekaz, że Boston protestuje w sposób pokojowy, używając głosu logiki, a nie ignorancji zniszczenia”. Zaznaczył, że każdy, kto dopuści się przemocy, zostanie bezzwłocznie aresztowany.
(jj)