– Skutki tej katastrofy były takie, jakby komuś zależało na wyeliminowaniu kierownictwa ówczesnego państwa polskiego – powiedział Witold Waszczykowski o katastrofie smoleńskiej w kontekście niedawnych mocnych słów Antoniego Macierewicza. Szef polskiej dyplomacji zaprzeczył również, by Amerykanie naciskali na polski rząd w kwestii Trbunału Konstytucyjnego.
W rozmowie z dziennikarzem TVN24 Bogdanem Rymanowskim Witlod Waszczykowski unikał jednoznacznego komentarza do słów szefa MON, który podczas zeszłotygodniowego wykładu na uczelni ojca Rydzyka w Toruniu zasugerował, że w Smoleńsku Polska padła ofiarą terrorystycznych działań Rosji. – Dywagacje na temat tych słów nie mają sensu, gdyż nie wiemy, co się wydarzyło – powiedział szef polskiej dyplomacji. Jednocześnie Waszczykowski wyliczał argumenty na potwierdzenie słów kolegi z rządu. – Wciąż nie znamy przyczny śmierci polskiego prezydenta. Śledztwo wciąż nie jest zakończone, zarówno w Polsce, jak i w Rosji – mówił szef MSZ. Waszczykowski podkreślał, że raport przygotowany przez Komisję MAKu jest nierzetelny, a strona polska wciąż nie może badać wraku, i czarnych skrzynek. – Nie mamy dostępu do ludzi, którzy naprowadzali ten samolot na tę ścieżkę śmierci – mówił Waszczykowski.
Liczne komentarze wzbudziły też słowa Antoniego Macierewicza w kontekście rzekomych nacisków amerykańskich na polski rząd. Dyplomaci USA lobbują ponoć intensywnie, by w obliczy kryzysu konstytucyjnego PiS przychylił się do opinii wydanej przez Komisję Wenecką. – Ludzie, którzy budowali swoje państwo dopiero w XVIII wieku, będą uczyli nas demokracji? – komentował Macierewicz podczas wspomnianej toruńskiej prelekcji. Szef MSZ bronił swojego kolegi z rządu mówiąc, że w przytoczonej wpowiedzi nie padła nazwa żadnego kraju, więc spekulacje, że chodziło o USA są bezzasadne. Waszczykowski zaprzeczł, jakoby Amerykanie naciskali na Polskę w kwestii Trybunału. – Ja nie uzyskałem żadnych pouczeń, rozmowy były przyjacielskie i otwarte. Nasze propozycje konsensusu są odbierane przez USA z zainteresowaniem – podkreślił szef dyplomacji.
Maciej Deja AIP/Fot. Grzegorz Jakubowski