W szkole średniej w miejscowości Rockford w stanie Waszyngton doszło w środę do strzelaniny. Ogień otworzył jeden z uczniów. Zabił swojego kolegę z klasy i ranił trzy inne osoby, zanim został zatrzymany.
Jedna z osób, które uczęszczały do klasy z podejrzanym, twierdzi, że miał on obsesję na punkcie szkolnych strzelanin. Do Freeman High School w Rockford, miejscowości położonej na południe od Spokane, wszedł w środę z dwiema sztukami broni palnej. Jedna z nich się zacięła, kiedy chciał strzelić. Wtedy podszedł do niego inny uczeń. Doszło do konfrontacji, a podejrzany odpalił drugą broń. Ranny nie przeżył.
Sprawca strzelał dalej, aż w końcu zatrzymał go dozorca, który zażądał, aby uczeń się poddał. Ozzie Knezovich, szeryf hrabstwa Spokane, określił to jako akt odwagi, który zapobiegł dalszemu rozlewowi krwi.
15-letni Michael Harper powiedział w rozmowie z mediami, że na początku roku szkolnego podejrzany mówił, że zrobi „coś głupiego”, przez co może zginąć lub trafić do więzienia. Niektórzy uczniowie zawiadomili pracowników szkoły, ale 15-latek nie wie, czy w jakiś sposób zareagowano.
Harper stwierdził, że podejrzany miał wielu przyjaciół i nie miał problemów. Opisał go jako „miłego, zabawnego i dziwnego”.
Policja nie podała tożsamości napastnika ani ofiar.
(mcz)