Mieszkanka Detroit zostawiła na noc włączony piekarnik i płytę grzewczą w swoim mieszkaniu, poszła przespać się w samochodzie, a kiedy wróciła, polała siebie i wnętrze lokalu alkoholem. Wszystko przez pluskwy.
Owady dokuczały Sherry Young od blisko roku. Wzywała specjalistów, ale udało im się oczyścić dom tylko na kilka tygodni. Pluskwy wracały i nie dawały kobiecie spokoju. Sąsiedzi potwierdzili, że często chodziła niewyspana i miała wiele małych śladów po ugryzieniach.
Przed kilkoma dniami będąca na skraju rozpaczy Young usłyszała od sąsiadki, że można wypędzić pluskwy przy pomocy gorącego powietrza. Nagrzała więc całe mieszkanie, uznając przy okazji, że warto też spróbować użyć alkoholu. Kupiła dwadzieścia butelek, które zamierzała rozlać po całym lokalu.
Już po pierwszej butelce podłoga zajęła się ogniem. Na miejsce przyjechało dziewięć wozów strażackich i około sześćdziesięciu strażaków. Budynek z ponad 40 pomieszczeniami spłonął doszczętnie. Kilka osób, w tym Young, trafiło do szpitala. Kobieta, która wcześniej była bezdomna, a mieszkanie zostało jej przydzielone przez Travelers Aid, jest załamana krzywdą, jaką wyrządziła sąsiadom. Istnieje obawa, że popełni samobójstwo, dlatego przy jej szpitalnym łóżku czuwa ktoś 24 godziny na dobę.
– Próbuję wrócić do życia, a teraz to się stało… Pluskwy odebrały mi wszystkie nadzieje, marzenia i aspiracje. To koszmar – powiedziała.
(dr)