45-letni mężczyzna spadł z wysokości 7-10 metrów na dno kamieniołomu Wietrznia w Kielcach. Przeżył, ale ma złamane obie nogi. Dramat najprawdopodobniej wydarzył się około północy nocą z soboty na niedzielę.
– Mężczyzna twierdzi, że był w nocy na spacerze. Mówi, iż potknął się i spadł – relacjonuje Karol Macek, rzecznik prasowy kieleckiej policji. Strażacy szacują, że mógł spaść wysokości około 7-10 metrów, po czym przeczołgał się około stu metrów. Człowiek, jak się potem okazało 45-latek z Kielc, nie miał przy sobie telefonu komórkowego, a wołanie w nocy nie przyniosło rezultatu. Dopiero przed godziną 7 rano usłyszał go ktoś przechodzący nieopodal i wezwał pomoc. Na miejsce ruszyli strażacy (w tym także grupa wysokościowa), policjanci, karetka pogotowia. – Do mężczyzny zeszli nasi ratownicy – informuje brygadier Sławomir Karwat, zastępca komendanta miejskiego państwowej straży pożarnej w Kielcach. – Miał złamane obie nogi i uraz barku. Podczas gdy u góry rozstawiała sprzęt grupa wysokościowa, strażacy na dole zaopatrzyli mężczyznę, unieruchomili mu nogi. Strażacy umieścili mężczyznę na noszach podbierakowych, po czym wydostali na powierzchnię i odnieśli do karetki pogotowia. – Mężczyzna był trzeźwy – dodaje Karol Macek, rzecznik kieleckiej policji. – Ze złamanymi nogami, zmarznięty – w nocy było około 13 stopni – został zabrany do szpitala.
(AIP)