Oddział SWAT odpowiedział w poniedziałek na wezwanie do klubu w Miami, w którym mieli przebywać zakładnicy. Po pięciu godzinach okazało się, że żadnych zakładników nie ma. Nie znaleziono też broni palnej.
Policję wezwała kobieta, która mówiła, że jest przetrzymywana w Joseph’s Restaurant w dzielnicy Little Havana wbrew swojej woli. W okolicy zamknięto szkoły i ulice, a na dachach pobliskich budynków umieszczono snajperów.
Okazało się, że w restauracji przebywały tylko trzy osoby, a nie „około dwunastu”, jak twierdziła inna kobieta. Wszystkie zostały przesłuchane przez policję. Nikomu jak dotąd nie postawiono zarzutów.
Klub, w którym miało miejsce całe zajście, często zmienia swoją nazwę. W przeszłości były już tam problemy. Cztery lata temu mężczyzna imieniem Jesus Hernandez zginął od ugodzenia nożem podczas bójki z ochroniarzem.
(łd)